wtorek, 7 lutego 2012

Prolog.


 Pociąg wtoczył się ociężale na Dworzec PKP w Rzeszowie. Podróż do miasta, w którym miała studiować i mieszkać Monika, właśnie się skończyła, ale to był zapewne początek prawdziwej przygody dla świeżo upieczonej studentki dziennikarstwa. Dziewczyna z niemałą ekscytacją wyszła z wagonu, turbując przy tym innych pasażerów torbami, w które spakowała swój cały dobytek. Na dworcu czekała na nią jej przyjaciółka Ola, która już od roku wiodła sobie sielankowe życie studenckie w tym oto pięknym mieście. Gdy tylko zauważyły siebie nawzajem, wpadły w swoje ramiona, przeraźliwie przy tym piszcząc, czym przyciągnęły uwagę przechodniów. Gdy już się przywitały, Monika postanowiła dać jeszcze większy upust radości okrzykiem:
-Mateusz, skarbie, przybyłam!- Po czym zwróciła się do przyjaciółki:- Przepraszam, musiałam.
-Bardzo się cieszę, że przybyłaś- Dobiegł ją męski głos zza pleców. Lekko przestraszona dziewczyna odwróciła się w stronę osobnika. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że to bynajmniej nie ten Mateusz i jeszcze pod ziemię zapadać się nie musi, no przynajmniej nie całkiem.
-Mateuszu, niestety ty nie jesteś moim skarbem. Przynajmniej na razie- Powiedziała Monika, puściła oczko do nowo poznanego chłopaka i odeszła wraz z Olą.

 Idąc chodnikiem obie rozmyślały jak teraz będzie wyglądać ich życie. Po pierwsze zamieszkają razem, co od dawna było ich wspólnym marzeniem. Będą mieszkać w wymarzonym mieście, w świetnym towarzystwie.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że będę tu z tobą mieszkać- Pisnęła Monika.
-Tak, mieszkanie z tobą to będzie wyzwanie- Powiedziała Ola i lekko się uśmiechnęła.- Tylko nie wydzieraj mi się z okna na cały głos, że przybyłaś do Mateusza, dobra?
-Phi! I tak mnie nie usłyszy- Mruknęła.
-Świat jest mały- Przyjaciółka wyszczerzyła zęby w uśmiechu i skręciła w boczną uliczkę.
-Ej! Ale mówiłaś, że twój blok znajduje się tam- Wskazała ręką na pewne osiedle.
-Mała niespodzianka, kochanie- Oznajmiła Ola, prowadząc przyjaciółkę w zupełnie nieznanym jej kierunku.
-Czy ty jesteś normalna? Jak mogłaś mnie tak perfidnie oszukać?
-A czy ja kiedykolwiek dawałam ci jakieś znaki, że jestem normalna?- Zapytała.
-W zasadzie to nie…
-No właśnie- Skwitowała i ruszyła w przód.
-Ej! Starsza!- Krzyknęła w pewnym momencie Monika.- Ale tam przecież jest hala!
-A tam moje mieszkanie- Wskazała na blok, który wyrósł przed blondynką.- Zaskoczyłam cię, co?
-I to jak! Ola! Ale tu jest blok, a jakieś dwie ulice dalej Podpromie!
-Uwielbiam cię- Ola ponownie uśmiechnęła się szeroko i pchnęła drzwi do mieszkania. Niedługo potem weszły do windy, która zawiozła je na czwarte piętro.- No jesteśmy- Oznajmiła i pomogła przyjaciółce z bagażami.- A oto i moje królestwo!

 Dziewczyny pozostawiły bagaże w przedpokoju, po czym Monika zaczęła biegać po mieszkaniu w poszukiwaniu kuchni, potykając się przy tym na wcześniej pozostawionych tobołkach. Ola patrząc się z politowaniem na wygłodniałą przyjaciółkę, wskazała pomieszczenie.
-Kuchnia jest tam- I z uciechą przypatrywała się Monice szperającej po szafkach w celu znalezienia pożywienia.- Ale i tak nic tu nie znajdziesz, bo zapomniałam zrobić zakupy.
-Oż ty! Będziesz mnie głodzić?- Wyraziła swoją obawę dziewczyna.- No, ale dobra, skoro tutaj nie ma jedzenia, to oprowadź mnie po innych pomieszczeniach. Ola spełniła tę prośbę i pokazała jej salon, łazienkę, swój pokój, po czym skierowały się w stronę pokoju, który miał należeć do Moniki.
-To właśnie tu spędzisz kilka najbliższych błogich lat. Ar ju redi?- Zapytała Ola z zabawnym angielskim akcentem.
-Jeeees of kors. Ajm Soł ekscajtyd i w ogóle- Odpowiedziała Monika. Dziewczyny wkroczyły do pokoju. Monika najpierw podbiegła do okna, z którego zobaczyła halę i wydała z siebie po raz kolejny tego dnia pisk.
-AAAAA! Hala! Mam pokój z widokiem na halę! Aaaaaaa! Kocham cię Ola! Tam przecież niemal codziennie jest Mateusz!- Powiedziała i rzuciła się na przyjaciółkę w podskokach, ściskając ją.
-Wiedziałam, że się ucieszysz, ale nie wiedziałam, że aż tak- Wydusiła Ola wciąż ściskana przez Monikę.
-Bo to jest takie cudowne. Lepsze nawet niż Giewont za oknem- Rzuciła porównaniem Monika.- Ale w sumie może pójdziemy gdzieś coś zjeść, ok.?
Ola zrobiła tak zwanego facepalma.
-Cóż, mogłam się spodziewać, że w końcu przypomnisz sobie o jedzeniu, no, ale dobra chodźmy. Też jestem głodna. Kto wie, może spotkasz po drodze Mateusza- Roześmiała się.
-Weź nawet nie żartuj! Umarłabym chyba, a chcę jeszcze trochę pożyć.

 Tak właśnie rozpoczął się dzień do wspaniałej przygody ich życia.



****

Witamy ;*

Postanowiłyśmy...My, czyli Monika i Ola napisać wspólną, pokręconą historię o siatkówce, a konkretniej o Resovii. Pomysł wyszedł w trakcie naszej jednej rozmowy na gadu i oto podjęłyśmy decyzję o stworzeniu tego dzieła ;D
Mamy nadzieję, że historia przypadnie Wam do gustu i chętnie będziecie ją odwiedzać ;)
Nie wiemy, co jaki czas będą się pojawiały nowe rozdziały, ale zapewniam, że nie będzie jakiś długich odstępów pomiędzy kolejnymi rozdziałami.

Także...Gorąco zapraszamy! ;)

Pozdrawiamy ;*