wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 4.


 To nie powinno się zdarzyć. Nie teraz, za wcześnie, pospieszyli się. Do takich wniosków doszła Monika, gdy już po „wszystkim” siedzieli obok siebie, wstydząc się popatrzeć sobie w oczy. Nie mogła powiedzieć, że było jej źle, bo skłamałaby. Było jej dobrze jak nigdy wcześniej. Ta chwila zapomnienia, jakiej doświadczyli, już na zawsze zapisze się w jej pamięci. Bo to wszystko było dla niej nowe, pierwsze, a przez to niezwykłe i poruszające. Wiedziała, że dotyk jego warg i dłoni będzie czuć na swoim ciele jeszcze długo. Zresztą…Nie chce tego zapominać. Nawet, jeśli pomiędzy nimi już nigdy nic więcej miałoby się nie wydarzyć.
-Monika…-Usłyszała szept Mateusza, ale w dalszym ciągu nie potrafiła odwrócić twarzy ku niemu.
-Taaak?
-Przepraszam…-Powiedział chłopak. W jego głosie usłyszała skruchę. Tym razem już spojrzała w jego oczy. Czy to, co w nich dostrzegła, to był ból?
-Za, co?- Zapytała cicho.
-Za to, że chyba cię skrzywdziłem- Odpowiedział Mateusz, wciąż patrząc na nią tym  swoim spojrzeniem. Nie chciała, żeby tak na nią patrzył. Chyba wolałaby, żeby potraktował ją jak łatwą panienkę, która akurat się napatoczyła. Wtedy jego spojrzenie nie bolałoby ją tak, jak boli teraz.
-Skrzywdziłeś? Sama tego chciałam- Starała się rozwiać jego obawy i jednocześnie pokazać mu, że ma do tego dystans. Nie chciała, żeby się nad nią litował.
-Alei tak podle się z tym czuję. Z jeszcze jednego powodu- Zawiesił na chwilę głos, jak gdyby próbował zebrać się na odwagę.- Bo wiesz ja tak naprawdę nie zakończyłem definitywnie związku ze swoją dziewczynę- Wydusił z siebie chłopak. Widząc zaszokowane spojrzenie Moniki, szybko dodał- To znaczy postanowiliśmy od siebie odpocząć, przemyśleć nasz związek. Na określonych warunkach, oczywiście.Ustaliliśmy, że możemy spotykać się z kimś innym i tak dalej. Ale nie chcę się usprawiedliwiać. Wiem, że źle się zachowałem przede wszystkim w stosunku do ciebie. Tym bardziej, że ja wciąż jestem niepewny tego, czego chcę. Nie powinienem…Mam nadzieję, że mi wybaczysz- Zakończył Mateusz. Monika jakoś przełknęła jego słowa.
-OK.,nie ma sprawy, w porządku- Odpowiedziała siląc się na obojętny ton głosu, ale łzy cisnęły jej się do oczu. Póki, co jeszcze się powstrzymywała, ale jak długo?- Mógłby nas ktoś w końcu wypuścić- Walnęła kilka razy nerwowo w drzwi,czując na sobie badawcze spojrzenie Mateusza. Albo jej się wydawało, albo na zewnątrz usłyszała kroki, więc zaczęła krzyczeć. Po chwili byli uwolnieni przez panią sprzątaczkę. Nie obyło się bez komentarzy, ale Monika nie miała ochoty ani ich słuchać, ani na nie odpowiadać. Podziękowała i wybiegła z tej przeklętej łazienki. Słyszała, jak Mateusz zawołał ją po imieniu, ale nie odwróciła się. Zobaczyłby jej łzy, które wcześniej tak mocno starała się powstrzymać, a teraz pozwoliła im płynąć.

 Jak burza wpadła do mieszkania, które było otwarte. Od razu zorientowała się, że coś jest nie tak, bo Monika nigdy nie zostawiała otwartych drzwi. Rzuciła torbą na blat kuchenny i skierowała się do salonu, ale odpowiedziała jej głucha cisza. Jej przyjaciółka musiała znajdować się albo w łazience, albo w swoim pokoju. Ola wybrała drugą opcję i podeszła pod drzwi pokoju blondynki. Zdawało się jej, że usłyszała płacz, więc przeraziła się nie na żarty i delikatnie otworzyła drzwi. Widok, jaki tam zastała przeszył jej serce. Monika siedziała na podłodze, oparta o ścianę. Łzy skapywały jej z oczu, a ona nieprzytomnym spojrzeniem wpatrywała się w przed siebie.
-Moniak ,co się stało?- Zapytała i kucnęła obok przyjaciółki. Ta nic nie odpowiedziała tylko mocno się w nią wtuliła. Ola wiedziała, że musi poczekać. Musiała się po prostu wypłakać. Czekała cierpliwie i co jakiś czas głaskała ją po włosach, szepcząc uspokajające słowa. Czuła, że stało się coś złego.- Monika, ktoś cię skrzywdził?- Spróbowała ponownie, bo zorientowała się, że dziewczyna powoli się uspokaja.
-Ja, ja sama się skrzywdziłam- Mruknęła i rozpłakała się od nowa.
-Ciii-Szepnęła Ola i mocno objęła ją ramieniem.- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, prawda?- Spytała, a blondynka kiwnęła głową.- Jak jesteś gotowa to powiedz, a jak nie to poczekam. Przecież mnie znasz…
-Nie, Ola…Ja muszę to powiedzieć, bo zaraz i tak wybuchnę- Załkała i wzięła głęboki oddech.
-Zaczekaj! Zrobię gorącą czekoladę, to zawsze poprawiło nam humor- Zaproponowała starsza inie czekając na specjalną zgodę powędrowała do kuchni i wróciła po dziesięciu minutach z pełnymi kubkami gorącego napoju. Postawiła je na stoliku i zajęła swoje poprzednie miejsce.- Więc mów, co ci leży na sercu- Powiedziała i zaczęła uważnie słuchać tego, co Monika ma jej do powiedzenia.
-Bo ja się zgubiłam na tej cholernej hali! I znalazłam się w jakiejś łazience, a tam był również Mateusz!- Zaczęła, a Ola zaczęła się śmiać, ale szybko umilkła widząc spojrzenie przyjaciółki. Myślała, bowiem, że będzie to kolejna śmieszna historyjka, ale jakże się pomyliła.- I pogadaliśmy trochę i w ogóle, pośmialiśmy się, a później ja wyciągnęłam czekoladę z torebki i on się ubrudził, a później ja się ubrudziłam i zaczęliśmy się całować, rozumiesz?! A później sprawy same się potoczyły…Tak, zrobiliśmy to- Dodała widząc zdumione spojrzenie starszej.- A po tym wszystkim on mi mówi, że ma dziewczynę, z którą zrobił sobie przerwę w związku! Nie dałam po sobie poznać, że coś mnie to obeszło, ale teraz przy tobie już mogę dać upust swoim emocjom…Ja wiem, że to wszystko potoczyło się za szybko, pod wpływem impulsu i sama nie jestem święta, ale…-Nic już nie powiedziała, bo głos ugrzązł jej w gardle. Ola bez słowa sięgnęła po dwa kubki z czekoladą, a po chwili obie delektowały się jej smakiem.
-Uważam, że on postąpił nie fajnie…I w stosunku do ciebie i w stosunku do tej swojej dziewczyny- Po kilku minutach odezwała się Ola.- Nawet przez głowę by mi nie przeszło, że jak stałam pod halą jak ciołek to wy…Ale nie przejmuj się! On nie jest wart twoich łez, słyszysz? Najwidoczniej nie zasługuje na taką zajebistą dziewczynę jaką jesteś- Szepnęła i przytuliła ją do siebie. Monika mocno się w nią wtuliła, a po chwili zadała nurtujące ją pytanie:
-A ty właściwie gdzie się podziewałaś, co?
-No bo…Piotrek mnie zaprosił na herbatę- Mruknęła i zawstydzona spojrzała w sufit.
-Opowiadaj no!- Ponaglała ją młodsza, a Ola opowiedziała jej swoją wizytę u Piotrka, a gdy skończyła, blondynka jedynie podsumowała: No, no…Ktoś tu się chyba zakochał-Westchnęła, za co oberwała lekkim uderzeniem w żebra.- Auł!- Pisnęła i mimo tej całej sytuacji, jaka jej się przed chwilą wydarzyła zaśmiała się szczerze.  

 -Ej mam pomysł!- Wykrzyczała Ola.- Chodźmy do jakiegoś klubu, żeby odreagować dzisiejsze wydarzenia- Zaproponowała. Monikę nie zachwycił pomysł Oli.
-Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty. Ale ty możesz iść- Powiedziała wciąż przybita dziewczyna. Ola przybrała waleczną postawę, podpierając się rękami o boki.
-Żadnych, „ale”! Nie będziesz mi tu smutać przez jakiegoś debila. Ubieraj się szybko, umaluj! Zostaniesz dziś królową parkietu!- Rzekła dziewczyna, szeroko uśmiechając się do przyjaciółki.
-Szczerze wątpię, ale ok.,. pójdę z tobą- Niechętnie zgodziła się Monika.- Ty poszłaś ze mną na ten nieszczęsny mecz, to ja pójdę z tobą do klubu. Byle bez takich przygód jak na meczu!- Zastrzegła dziewczyna.

 Po niespełna godzinie dziewczyny były gotowe do wyjścia. Ubrane w sukienki i perfekcyjnie umalowane mogły podbijać miasto. Dziarskim krokiem szły chodnikiem, by dotrzeć jak najszybciej do klubu. Gdy już znalazły się na miejscu, zostawiły swoje rzeczy w szatni, po czym wkroczyły na parkiet. Monika wcześniej smutna i niechętna na tańce wpadła w taneczny trans. Dziewczyna podskakiwała, wymachiwała rękami i kręciła biodrami. Jednym słowem- szaleństwo. Ola była zdziwiona nagłą zmianą nastawienia Moniki, ale to tylko potwierdziło, że wpadła na zdecydowanie dobry pomysł. Kręciło się koło nich kilku chłopaków. Z jednym z nich Monika pozwalała sobie na śmielsze tańce, ale gdy on wspomniał coś o drinku, dziewczyna wymruczała mu do ucha:
-Sorry, ale mam uraz do tego prymitywnego gatunku, jakim są faceci, a do którego zapewne należysz. Chociaż w sumie…- Zlustrowała go od góry do dołu wzrokiem i uśmiechnęła się powątpiewająco, co sprawiło, że chłopak skurczył się w sobie i pospiesznie się oddalił. Ola roześmiała się, obserwując tą sytuację. Nagle kątem oka przy barze zauważyła, nie, kogo innego jak Piotrka wraz z jego przyjacielem Mateuszem. Złapała Monikę za rękę i ruchem głowy wskazała je jmiejsce, gdzie stali ich nowi znajomi. Monika po cichu przeklęła i wysyczała:-Wiejemy stąd!



****

Witamy ;*

Ola: Znów dłuższy rozdział, ale już nie tak długi jak poprzedni ;) Chciałyście wiedzieć, co będzie się działo później to już wiecie ;D A my przed chwilą wymyśliłyśmy, co mamy pisać w dwóch następnych rozdziałach ;D I możemy powiedzieć, że się będzie działo ;) Hm...Mi wypada Was jeszcze przeprosić, że tak długo nie dodaję nic na moje inne opowiadania. Pomysł jest, ale jakoś nie mogę się w sobie zabrać, żeby siąść i napisać cokolwiek. Wkrótce postaram się to zmienić, bo sama odczuwam taką potrzebę ;D To tyle ode mnie ^^
A! Tak teraz patrzę na datę...Jutro minie dokładny miesiąc od pojawienia się prologu ;) No i w sumie się pochwalę, że jutro też miną cztery lata odkąd rozpoczęłam swoją przygodę z pisaniem. Ten czas strasznie szybko leci, naprawdę ;) 

Monika: Tym razem po raz kolejny miałam natchnienie w postaci meczu Resovii z JSW, na którym udało mi się być. W sumie to była dość szalona akcja, bo jeszcze 3 godziny przed początkiem tego spotkania nie wiedziałam, że tam będę, ale cuda się zdarzają. Dotarłam do Rzeszowa i miałam tę niewątpliwą przyjemność uczestniczenia w meczu. Spełniło się mojego kolejne marzenie, tylko nie śmiejcie się proszę, jak Wam powiem, jakie...A więc moja lewa ręka dostąpiła niezaprzeczalnego zachwytu. Została dotknięta przez dłoń Mikiego. Nie, wcale nie jestem nienormalna, tak Wam się tylko wydaje :D 
Trochę mi smutno, że musiałam pisać takie nieprzyjemne rzeczy w tym rozdziale, gdyż sądzę, że zostałam natchnięta na twórczość innego rodzaju, ale nie zawsze może być słodko i miło.

Pozdrawiamy! ;*