Do rozpoczęcia roku akademickiego pozostało już tylko kilka dni. Dziewczyny powoli musiały przyzwyczaić się do myśli, że dni beztroskiej laby już się kończą. Ale Monika miała pomysł, jakim akcentem zakończyć wakacje.
-Oluś, co byś powiedziała na to, żebyśmy poszły dzisiaj na mecz siatki?- Zapytała się dziewczyna, patrząc na przyjaciółkę wzrokiem kota ze Shreka.- Dzisiaj jest prezentacja drużyny i w ogóle.
-No, ale wiesz, że ja raczej nie ogarniam siatkówki- Ola nie była w pełni przekonana do pomysłu.- Może lepiej idź sama?- Zaproponowała dziewczyna.
-Niee, chodź ze mną, no proszę.- Monika złożyła ręce w błagalnym geście i uklękła przed przyjaciółką.- Spodoba ci się! Podobno na meczach Resovii jest najlepsza atmosfera.
-A ty nie boisz się spotkania z Mateuszem po swoim balkonowym występie, co?- Próbowała podejść Monikę od tej strony.
-Nie sądzę, żeby mnie rozpoznał, w końcu to czwarte piętro. Mateusz jest z pewnością wszechstronnie uzdolniony, ale aż tak sokolego wzroku raczej nie ma- Monika rozwiała wątpliwości.
-Ok., poddaję się. Pójdę z tobą, a jak. Muszę uratować tego biednego chłopaka, zanim się na niego rzucisz- Zażartowała Ola, za co została trzepnięta zeszytem, który leżał akurat w zasięgu Moniki. – Ej, stosujesz wobec mnie akty przemocy! To, co dopiero byłoby z Mateuszem?- Ola po raz kolejny próbowała pokpić sobie z Moniki.
Monika tym razem tylko spojrzała na nią morderczym spojrzeniem i wyznała:
-Czasem trochę cię nienawidzę.- Po czym dodała- Ale za to, że pójdzie ze mną na mecz kocham, kocham, kocham…
-Kupiłam bilety- Oświadczyła Monika radosnym głosem.
-To super, naprawdę- Mruknęła Ola.- Czemu ja się na to zgodziłam?
-Ty już lepiej nie marudź, tylko idź…Już można wchodzić- Powiedziała i pchnęła swoją przyjaciółkę.
-Idę, już idę!- Powiedziała i powlekła się za przyjaciółką, która szła przed nią tańcząc jakiś dziki taniec.- Wszystko z tobą w porządku?- Zapytała.
-W całkowitym!- Odpowiedziała.- Ale jesteśmy już! Teraz tylko trzeba znaleźć miejsca…-Monika rozglądała się w poszukiwaniu miejsc nie zdając sobie sprawy, że jej przyjaciółka stoi za nią i chichocze jak głupia.- Co ci?
-Zajebista reklama- Powiedziała Ola i parsknęła śmiechem.
-Jaka reklama?
-Z wodą, tuż przed tobą- Starsza pokierowała blondynką, a kiedy ona zorientowała się, kto ową wodę reklamuje odwróciła się.
-Jeszcze się doigrasz, zobaczysz!- Mruknęła i usiadła na swoim miejscu z obrażoną miną.
-No już dobrze, dobrze…- Ola usiadła obok niej i czekała na rozpoczęcie, co chwila rozglądając się po hali.
I wreszcie się zaczęło. Najpierw miała być prezentacja drużyny, a później mecz. Ola spojrzała na przyjaciółkę, która z zaciekawieniem obserwowała wchodzących na boisko zawodników. Nie mając nic innego do roboty sama skierowała swój wzrok na boisko, akurat wtedy kiedy komentator przedstawił zawodnika z numerem trzecim.
-A teraz zawodnik z numerem czwartym, nowy zawodnik naszego klubu, który przeszedł z Częstochowy…Powitajmy go gromkimi brawami! Piotr Nowakowski!
Olka przewróciła oczami i wtedy zamarła. Kilkakrotnie zamrugała powiekami i własnym oczom uwierzyć nie mogła. Milion myśli kłębiło się teraz w jej głowie.
-Co ci się stało?- Dobiegł ją głos Moniki.
-To on!- Wydyszała.
-Jaki on?
-To on wtedy na mnie wpadł! To on mi się spodobał! O Boże, co za wstyd! Nie miałam pojęcia, że jest siatkarzem- Zakryła twarz w dłoniach, a Monika, która zaniosła się głośnym śmiechem zleciała ze swojego miejsca i nie mogła przestać się śmiać.
Mecz z Hypo Tirol Innsbruck zakończył się zwycięstwem Resovii trzy do zera. Nie był to może najbardziej emocjonujący pojedynek, ale dziewczynom szalenie się podobało. Razem z innymi kibicami głośno dopingowały swoją drużynę. Zbiegły szybko na dół, by tam rozpocząć polowanie na zdjęcia i autografy. Monika pociągnęła Olę w stronę band, do których podeszli siatkarze, by przybić sobie piątki z kibicami, ale dziewczyna stanowczo zaprotestowała:
-Nie! Ja tam nie idę! Jeszcze mnie pozna.
-Oj tam, oj tam, to co? No, ale dobra mogę iść sama- Powiedziała Monika i podbiegła na band. Ola po chwili zdecydowała się jednak podejść. Gdy Piotrek był już blisko, serce zaczęło jej szybciej bić. Na całe szczęście nie popatrzył na nią i właściwie było już po wszystkim.
-On dotknął mojej dłoni!- Wykrzyknęła rozemocjonowana Ola do Moniki.
-Kto? Cichy Pit…To znaczy Piotrek?- Zapytała dziewczyna, uśmiechając się przy tym w sposób, który to bardzo irytował przyjaciółkę.- Mojej też, ale Mateusz nie dotknął- Zrobiła smutną minę.- Cóż, kiedyś to sobie odbiję w jakiś ciekawy sposób.- Mrugnęła okiem, dołączając do tego lubieżny uśmieszek.
-Ty zboczuchu!- Ola obrzuciła Monikę zgorszonym spojrzeniem.
-No dobra, dobra, taki żarcik subtelny- Monika próbowała obrócić swoje wcześniejsze słowa w żart. – Chodźmy, musimy sobie strzelić z nimi jakieś focie- Zaproponowała.
-OK., OK.- Zgodziła się Ola.
Dziewczyny wyruszyły na łowy. Blondynka ruchem ręki wskazała na Piotrka, na co Ola pokręciła przecząco głową.
-A ja i tak sobie zrobię!- Zbuntowała się i dołączyła do tłumu czekającego na autograf lub zdjęcie z Piotrkiem. Ola też po chwili namysłu zdecydowała się podejść. Raz kozie śmierć! Monika uniosła kciuk ku górze, wyrażając tym sposobem swoje zadowolenie decyzją przyjaciółki. Gdy nadeszła kolej na Olę, Monika ustawiła się z aparatem, by wykonać zdjęcie. Piotrek obrzucił przelotnym spojrzeniem Olę, jednak zatrzymał się nieco dłużej na jej twarzy, najwidoczniej próbując sobie przypomnieć, skąd ją zna. Gdy dostał olśnienia z cwanym uśmiechem powiedział:
-My się chyba znamy.
Ola zarumieniła się lekko i wybąkała:
-No…Chyba tak.
Piotrek przeprosił jeszcze na chwilę Olę, by podpisać parę autografów. Jedna dziewczyna, której się podpisywał, zażartowała:
-Ta czwórka to numer mieszkania, prawda?
Piotrek spojrzał z rozbawieniem najpierw na tę dziewczynę, następnie przeniósł swój wzrok na Olę:
-Numer mieszkania mogę napisać tylko tej pani- Puścił oczko do Oli, sprawiając, że dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła i spuściła głowę.
-Ja idę jeszcze do toalety!- Krzyknęła Monika.- Jak chcesz to możesz zaczekać na dworze- Powiedziała i zniknęła w tłumie. Ola czym prędzej ulotniła się z hali, bo jak najszybciej chciała odetchnąć świeżym powietrzem. Nie mogła powstrzymać nadmiaru emocji, które kłębiły się w niej. Stanowczo za dużo jak na jeden raz- pomyślała i spojrzała na zegarek. Minęło już dziesięć minut, a Monika nie wracała. Dziewczyna postanowiła przejść się wokół hali, bo i tak nie miała nic lepszego do roboty, a do mieszkania udać się nie mogła, bo jej przyjaciółka miała klucze ze sobą. Odetchnęła, po czym zaczęła iść, żeby zobaczyć halę od tyłu. Cały czas rozmyślała o sytuacji jaka miała miejsce chwilę temu. Na samą myśl czuła rumieńce na policzkach, czego niestety nie zdołała ukryć. Kiedy tak chodziła zorientowała się, że zawędrowała w miejsce, z którego wychodzili siatkarze. Postanowiła się nie zatrzymywać, lecz wtedy dostrzegła, że znajoma postać zmierza w jej kierunku.
-O Boże- Jęknęła.
Monika udała się na poszukiwania toalety. Jako, że od zawsze miała talent do gubienia się w różnych miejscach, w których nikt normalny się nie gubi i w tym przypadku dość szybko straciła orientację. Gdy napotkała jakieś drzwi, postanowiła tam zajrzeć i w razie czego zapytać się kogoś, jak dotrzeć do łazienki. Ucieszyła się, gdy okazało się, że to właśnie miejsce chyba było łazienką. Weszła do jednej z kabin. Przez chwilę wydawało jej się, że słyszy chrzęst kluczy, ale uznała, że to tylko złudzenie spowodowane tym, że jej słuch był dzisiaj narażony na uszczerbki. Wyszła z kabiny i umyła sobie ręce. Próbowała otworzyć drzwi, którymi tu dotarła, ale niestety szarpanie za klamkę nic nie dało. Przeklęła po cichu, po czym usłyszała, że drzwi znajdujące się za nią właśnie się otwierają. Z niemałym strachem spojrzała za siebie i ujrzała nie kogo innego jak Mateusza. Miał na sobie tylko ręcznik zawiązany na biodrach, co sprawiło, że Monika przez chwilę wpatrywała się w niego. Po jakimś czasie dotarły do niej pytania zdezorientowanego Mateusza.
-Kim ty właściwie jesteś? I co ty tutaj robisz?
-Eee…Bo ja zabłądziłam- Wyjąkała Monika.- Ale to chyba najmniejszy problem. Wygląda na to, że zostaliśmy zamknięci…
****
Witamy ;*
Udało nam się napisać drugi rozdział, z czego jesteśmy strasznie dumne i chyba nawet przyznamy sobie Nobla ;)
Ten rozdział jest dla nas szczególny, bowiem pisałyśmy go pod wpływem pozytywnych emocji związanych z wczorajszym meczem w Rzeszowie, na którym udało nam się być. Sam mecz nie należał do najciekawszych, ale cała otoczka sprawiła, że było to niezapomniane przeżycie. Zebrałyśmy obfite plony w postaci zdjęć z siatkarzami, przeżyłyśmy tzw. Akcję życia z jednym z bohaterów naszego opowiadania i co najważniejsze po raz kolejny mogłyśmy się ze sobą spotkać ;)
A tekst tej dziewczyny o numerze mieszkania jest autentyczny ;D
Pozdrawiamy! Do napisania! ;*