środa, 23 maja 2012

Rozdział 11.


 Po skończonej kolacji wigilijnej rodzina Piotrka udała się do salonu, a on sam został w kuchni i beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w okno.
-Piotruś co się stało?- Usłyszał głos mamy.- Jesteś moim synem, znam cię nie od dziś i wiem, że coś jest nie tak.
-Siadaj mamuś- Zrobił jej miejsce obok siebie i zaczął mówić o wszystkim. O tym jak poznał Olkę, brunetkę, która pomału zaczynała zawracać mu w głowie i o tym jak wczoraj zerwała z nim jego, była już Ola.- Mam mętlik w głowie. Kochałem ją, a ona tak po prostu ze mną zerwała mówiąc to wszystko. Wiem, że nie powiedziałem jej o dziewczynie, na której zaczyna mi zależeć, ale uznałem, że nie ma sensu.
-Kochałeś, a nie kochasz, tak?
-Tak- Pokiwał głową.
-I zależy ci na tej dziewczynie, tak?
-Tak.
-To, w czym masz problem? Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, uwierz mi. A skoro w twoim życiu pojawiła się inna to nie widzę żadnego problemu.
-Mam zacząć się z nią spotykać?
-A jeśli to ona okaże się tą jedyną? Masz gdzieś jej zdjęcie?
-Mam- Uśmiechnął się.- Zrobiłem je dyskretnie tak, żeby się nie zorientowała- Pokazał rodzicielce zdjęcie, na której było widać uśmiechniętą dziewczynę.
-Ładna- Oceniła.- I widać, że bardzo miła i sympatyczna! Synku kocham cię i wierzę, że ci się uda. Zresztą ty jej chyba też nie jesteś obojętny skoro oznajmiła ci, że myślała, że coś do niej masz. Masz szansę i jej nie zmarnuj, bo dobrze jej z oczu patrzy. Twoja była postąpiła tak, a nie inaczej i podała dość sensowne argumenty. Pocierpisz jeszcze trochę i ci przejdzie. Ale nie cierp za długo, bo ktoś tą Olę może ci sprzątnąć sprzed nosa- Zakończyła.- A tego bym nie chciała i ty też, prawda?
-Prawda! Ale tego się boję…Tego, że ktoś mi ją odbierze.
-Więc działaj synku! Trzymam za ciebie kciuki- Mocno przytuliła do siebie syna.
-Dziękuję mamo! Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił- Szepnął i z całej siły wtulił się w nią. 

 Monika szykowała się na spotkanie z Pawłem. Była już po całej uroczystej części wieczoru, czyli wieczerzy wigilijnej wraz ze śpiewaniem kolęd, dzieleniem się opłatkiem i innymi pięknymi zwyczajami. Uwielbiała święta Bożego Narodzenia. Choć w tym roku niestety nie spadł śnieg, nastrój był jak zwykle wyjątkowy i magiczny. Żałowała tylko, że nie ma z nią Mateusza... Odrzuciła jednak tą natarczywą myśl o nim. W końcu za chwilę miała wyjść na spacer ze swoją dawną, szkolną miłością. Taaak... W Pawle kochała się przez całą podstawówkę i gimnazjum. Był od niej o 2 lata starszy, przystojny, wysportowany brunet o stalowoszarych, przenikliwych oczach. Przez długi czas nic się nie działo między nimi i jej uczucie było czysto platoniczne. Ale w gimnazjum zaczęło się od jakiejś „przytulanki“ na szkolnej dyskotece, by potem przejść na dalsze etapy typu nieśmiałe spojrzenia rzucane sobie na korytarzu, rozmowy, słodkie esemesy.
Doszło nawet do trzymania się za rączki, ale zaraz potem on po prostu wyjechał. Jego rodzice postanowili przeprowadzić się do Wiednia i zabrali go ze sobą. No i tak się skończyła jej pierwsza, niby-miłosna historia. Była pewna, że to już definitywny koniec ich znajomości, a tymczasem... Znów go spotyka na swojej drodze. Frapowało ją, jak może potoczyć się to spotkanie. Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Otworzyła je, a za nimi stał Paweł. Uśmiechnął się ciepło na jej widok.
-Hej!- Przywitał się, dając jej buziaka w policzek. - Wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle.
-Przestań, bo się zarumienię.- Zażartowała dziewczyna, odwzajemniając jego uśmiech.
-To nawet dobrze, pamiętam, że z rumieńcami ci bardzo do twarzy.- Powiedział chłopak.
-Pamięć może cię zawodzić. W końcu to było już tak dawno.- Wyrzekła Monika z  zamyśleniem.
-Oj nie przesadzaj. Zresztą pewnych rzeczy się nie zapomina.- Na jego twarz wypłynęło rozmarzenie. – To, co idziemy? - Zapytał się.
-Taaak, chodźmy. - Zgodziła się dziewczyna.
Szli ulicą, która była pięknie udekorowana różnokolorowymi światełkami. Choć śnieg nie spadł i tak zewsząd czuło się ten niepowtarzalny klimat i magię świąt Bożego Narodzenia. Monika dziwiła się, że tak dobrze im się rozmawia po tych kilku latach rozłąki. Ani jej, ani jemu usta się nie zamykały. Opowiadali o swoim życiu, zainteresowaniach, marzeniach, planach. Monika zauważyła, że w zasadzie teraz rozumieją się lepiej niż kiedyś. Ten fakt ucieszył dziewczynę, gdyż miło jest z kimś pogadać szczerze i jednocześnie na luzie.
Nie zauważyła nawet, że robiło się coraz później i chłodniej. Paweł objął ją ramieniem. Widząc jej pytające spojrzenie, powiedział:
-Pewnie jest ci zimno, mi zresztą trochę też. A tak będzie znacznie milej i cieplej. - Uśmiechnął się.
-Co prawda, to prawda. - Monika odwzajemniła uśmiech. Szli przez chwilę w ciszy, delektując się urokiem chwili, ale milczenie przerwał Paweł:
-Słuchaj, tak sobie pomyślałem... To znaczy... Może ci się to wydawać głupie, ale... - Chłopak miał trudności z wypowiedzeniem tego, co chciał jej zaproponować.
-No wykrztuś to z siebie. - Ponagliła go żartobliwie dziewczyna.
-Może chciałabyś ze mną wyjechać do Wiednia?- Wyrzucił szybko. Widząc jej autentyczny szok na twarzy, zaczął tłumaczyć. - Wiem, że zawsze chciałaś tam pojechać, mówiłaś nawet o zamieszkaniu, więc dlaczego nie? Mógłbym ci załatwić jakąś pracę, mam już trochę znajomości, a studia mogłabyś bez problemu kontynuować w Austrii. To tylko przyjacielska propozycja, w żaden sposób niewiążąca nas ze sobą. - Starał się ją w ten sposób uspokoić. Dziewczyna przez jakiś czas nie była w stanie przemówić.
-No to teraz mnie zaskoczyłeś. - Wyrzekła w końcu.
-Nie musisz się zgadzać, ale jeśli jednak zdecydowałabyś się, to będę szczęśliwy i postaram się wszystko załatwić, by było ci we Wiedniu jak najlepiej. - Odpowiedział zdecydowanie Paweł.
-Rozumiesz chyba, że na taką propozycję nie odpowiem ci od razu. Ale przemyślę to z pewnością. - Uśmiechnęła się do niego.
Paweł wyglądał na zadowolonego. Być może widział jakiś cień szansy, że Monika zgodzi się na wyjazd. Dziewczyna z kolei miała mętlik w głowie. Musiała sie z tym przespać, więc poprosiła Pawła, by ją odprowadził do domu, na co chłopak przystał z wielką przyjemnością. Po chwili znów szli objęci, wspominając dawne czasy i śmiejąc się głośno.

 Był sylwestrowy poranek. Monika właśnie wracała do Rzeszowa, gdyż właśnie tutaj miała świętować nadejście Nowego Roku na kameralnej imprezie. Zaprosiła na nią Pawła, gdyż mogła przybyć z osobą towarzyszącą.
Na tym przyjęciu mieli być obecni niektórzy siatkarze Resovii. Dziewczyna zastanawiała się, czy Mateusz przyjdzie. Trochę bała się swojej reakcji na jego widok. Teraz może sobie powtarzać, że będzie zdystansowana, obojętna i spokojna, ale pewnie to się jak zwykle nie uda. Na szczęście już niedługo to się skończy. Na szczęście? Sama nie była pewna, czy tak naprawdę chce, żeby to się skończyło, żeby już nie musiała widywać się z Mateuszem, mijać go na ulicach, widzieć na meczach. Ale mimo wszystko uważała, że podjęła dobrą decyzję. Nie należy brnąć w coś, co nie ma żadnych szans na pozytywne rozstrzygnięcie. A teraz była wręcz przekonana o tym, że to będzie historia bez happy endu. Gdyby, choć trochę o niej myślał, zadzwoniłby albo przynajmniej wysłał smsa. Tymczasem nic, zero odzewu… Wyjeżdżała. Przemyślenie swojej decyzji zajęło jej kilka dni, więc nie było mowy o jakimś totalnym spontanie. Bała się trochę reakcji Oli. Na pewno się na nią wkurzy i będzie mieć ku temu powody. Ale Monika miała nadzieję, że przyjaciółka zrozumie. Nie mogłaby żyć tak blisko Mateusza, zakochując się w nim z dnia na dzień coraz bardziej i jednocześnie wiedząc, że nigdy nie będą razem. Potrzebowała takiego wyjazdu, żeby się od tego odciąć, zdystansować. A że pojawiła się okazja, postanowiła zaryzykować. Paweł służył wszelką pomocą, naprawdę nie pomyślałaby, że tak się zaangażuje. Przy tym dał jej gwarancję pełnej swobody. To miało ich w żaden sposób nie wiązać, chyba, że sami o tym zadecydują. Taki układ jak najbardziej pasował dziewczynie. Na rozmyślaniach upłynęła jej cała podróż i po chwili już wysiadała z pociągu na dworcu w Rzeszowie. Po kilkunastu minutach spaceru znalazła się w bloku. Okazała się, że drzwi są otwarte, co zapewne oznaczało, że Ola już wróciła. Monika wiedziała, że za chwilę czeka ją trudna rozmowa, więc wzięła głęboki oddech i dopiero po tym przekroczyła próg mieszkania. Jej przyjaciółka, usłyszawszy przybycie blondynki, wyłoniła się z pokoju, by ją powitać. Monika zatonęła w uściskach Oli.
-Jak się cieszę, że znów cię widzę! Tęskniłam! -Krzyczała w radosnym szaleństwie.
-Ja też, ja też... - Wydusiła Monika, wciąż przytulana przez przyjaciółkę. - Ale dziś na Sylwestrze to sobie odbijemy. - Dodała.
-A jakże! - Potwierdziła Ola. - Zaprosiłaś w końcu tego swojego dawnego znajomego? -Zapytała, gdyż z rozmowy telefonicznej wiedziała, że Monika miała to w planie.
-Tak, zaprosiłam. - Odpowiedziała krótko dziewczyna.
-No to Mateusz będzie zazdrosny, jeśli przyjdzie. - Roześmiała się Ola, ale widząc zdenerwowaną miną Moniki, spytała się - Co się stało?
-Nic się nie stało. - Zbyła przyjaciółkę blondynka. - A Mateusz na pewno nie będzie zazdrosny, gdyż obchodzę go tyle, co zeszłoroczny śnieg, a może nawet mniej. - Wyrzekła trochę nerwowo.
-A skąd taka pewność? - Zapytała Ola, poklepując po ramieniu Monikę, by nieco dodać jej otuchy.
-Nie zadzwonił, nie złożył życzeń świątecznych, nawet głupiego smsa nie wysłał... - Odpowiedziała rozżalona dziewczyna.
Ola stropiła się lekko.
-No to faktycznie trochę dziwne. Ale może po prostu, no nie wiem... Coś mu wypadło, nie miał możliwości? - Szatynka starała się bronić Mateusza, gdyż bardzo ją zdziwiło takie zachowanie i wydawało jej się, że to do niego niepodobne.
-A może po prostu jestem mu obojętna? To chyba najbardziej prawdopodobna opcja. -Burknęła dziewczyna.
Ola przytuliła rozżaloną i smutną przyjaciółkę, która po chwili nieśmiało przemówiła:
-Muszę Ci coś powiedzieć, choć wiem, że pewnie będziesz wściekła i masz do tego absolutne prawo.
-Aż się boję. - Zaniepokoiła się Ola.
-Bo dostałam propozycję wyjazdu do Wiednia od Pawła. Sporo nad tym myślałam i... - Spojrzała na coraz bardziej zdziwioną i jakby pobladłą przyjaciółkę. - Przyjęłam ją. - Dokończyła. Wreszcie miała to za sobą, ale widząc minę Oli, była pewna, że teraz to się dopiero zacznie.
-Co?! Ale tak na tydzień czy 2, prawda? - Zapytała szatynka.
-Nie... Na dłużej, być może na stałe. - Odpowiedziała Monika cicho.
-Ty chyba sobie żartujesz! Chcesz mnie zostawić?! Nie tak się umawiałyśmy. - Wyrzucała z siebie całą złość Ola.
-Przepraszam. Wiem, że nawaliłam, ale nie widzę innego rozwiązania. - W oczach Moniki pojawiły się łzy.
-Nie mam ochoty tego słuchać. Wychodzę stąd, muszę się uspokoić, może potem będę umiała spojrzeć na to innego punktu widzenia. - Wykrzyczała rozwścieczona szatynka i wybiegła z domu, zostawiając rozbitą Monikę.
„I znów coś spieprzyłaś. Tym razem przyjaźń. Brawa dla ciebie, Moniko!“ Powiedziała ironicznie w myślach.

 Mateusz właśnie szykował się na imprezę sylwestrową. Miała być na niej obecna Monika, więc starał się przynajmniej nie odstraszać swoim wyglądem. Ogolił się, ubrał w czarną koszulę i dżinsy, i w zasadzie był już gotowy do wyjścia. Czekał jeszcze na Piotrka, który niczym panienka mizdrzył się przed lustrem i układał włosy.
Mateusz nie miał okazji zobaczyć się z Moniką przed świętami, nad czym bardzo ubolewał. Chciał do niej zadzwonić z życzeniami świątecznymi, ale typowo dla niego zgubił telefon i nigdzie indziej nie miał zapisanego jej numeru. Miał nadzieję, że dziewczyna nie obraziła się na niego z tego powodu. W kieszeni miał drobny prezent dla niej. Dosyć długo szukał czegoś odpowiedniego, wszystkie rzeczy wydawały mu się być albo zbyt banalne, albo kompletnie niepasujące do Moniki. Przeszedł kilka sklepów, co nie było jego ulubionym zajęciem i gdy miał już się poddać, nareszcie znalazł odpowiedni prezent dla dziewczyny. Miał nadzieję, że Monice się spodoba, bo on osobiście uważał, że będzie to na niej pięknie wyglądać.
-No nareszcie. - Burknął zniecierpliwiony, gdy Piotrek wreszcie wynurzył z łazienki.
-Jestem wolny, więc muszę o siebie dbać, by przyciągnąć kobiety. Ty też byś mógł. - Stwierdził, patrząc na Mateusza.
-Coś ci nie pasuje? - Zapytał się oburzony Mateusz.
-Nie no w sumie, jak na ciebie, nie wyglądasz tak źle. - Roześmiał się Piotrek, nie bacząc na gniewne spojrzenie przyjaciela. - Dobra, chodźmy już, wiem, że nie możesz się doczekać, aż zobaczysz Monikę.
-A ty Olę. - Odgryzł się Mateusz.
-Co? -  Zapytał się Piotrek, udając, że nie wie, o co chodzi.
-Mnie nie oszukasz. No, ale chodźmy już, bo ja w przeciwieństwie do ciebie nie zamierzam ukrywać tego, że naprawdę nie mogę się doczekać. - Rzucił chłopak.
  
 Mateusz i Piotrek po kilkunastu minutach spaceru i wzajemnego dogryzania sobie dotarli do klubu, gdzie miała odbyć się impreza. Powoli zbierało się coraz więcej ludzi, pojawiali się także ich koledzy z klubu. Mateusz próbował wyhaczyć wzrokiem Monikę, ale najwidoczniej jeszcze jej nie było. Czekał, więc niecierpliwie, sącząc drinka i obserwując wejściowe drzwi. Prezent zamierzał jej wręczyć zaraz po wybiciu północy przy okazji składania życzeń noworocznych. Po jakimś czasie nareszcie dojrzał blondynkę. Wyglądała przecudnie w czarnej, eleganckiej sukience, z fantazyjnie upiętymi włosami i klasycznym makijażem. [KLIK].
Aż zrobiło mu się dziwnie ciepło na sercu. Już miał podejść się przywitać, gdy zobaczył, że najwidoczniej nie jest sama. Towarzyszył jej na jego oko chyba całkiem przystojny chłopak. Obejmował ją w pasie i uśmiechał się zalotnie, a Monika odwzajemniała ten uśmiech. Mateusz poczuł ukłucie bólu w okolicy klatki piersiowej. Pomyślał, że to jednak nie będzie chyba tak udany sylwester, jakiego się spodziewał. 



****

Witamy ;*

Wiemy, że nie było nas tutaj miesiąc, za co bardzo przepraszamy! W ramach rekompensaty macie bardzo długi rozdział, który w większej całości był pisany przez Monikę ;) Do mnie należy tylko pierwsza część odnośnie Piotrka ;D 
Dlaczego miesięczna przerwa? Po pierwsze to Monika miała matury, które zakończyła wraz z dniem 15 maja, a mi się nie chciało niczego pisać, bo miałam w sobie ogromnego lenia i jeszcze się go z siebie nie wyzbyłam, ale taka przerwa już się nigdy więcej nie pojawi ;D Taką mamy nadzieję ^^ 
Z góry przepraszam za wszystkie zaległości jakie u Was mam. Naprawdę przepraszam i postaram się je nadrobić w najbliższym terminie ;* 

Maj się kończy, matury się kończą...Mówimy wszystkim maturzystkom, że zdacie maturę jak najlepiej i dostaniecie się na wymarzone studia! Tak, Monika do Ciebie też mówię ;D ;)

Możemy Wam powiedzieć, że będzie się tutaj działo ;) Hoho ^^ Emocje gwarantowane! ;)

Pozdrawiamy ;*