środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 17.

 Dziewczyny przygotowywały wspólnie posiłek, gdyż ich faceci mieli przyjść do nich na kolację. Żadna z nich nie była wybitnie uzdolniona kulinarnie, ale życie studenckie zmusiło je do opanowania, choć kilku prostych przepisów. Tym razem postanowiły zrobić lasagne. Gdy wreszcie włożyły danie do piekarnika, mogły spokojnie usiąść.
-Ciekawe, czy chociaż będzie im smakowała.- Zapytała zaniepokojona Ola.
-No jasne, że będzie! Wszystko, co z naszych rąk powinno im smakować. Przecież sami wiedzą najlepiej, że tymi dłońmi potrafimy czynić cuda.- Mrugnęła okiem blondynka, uśmiechając się lekko.
-Boże, ale ty zboczona jesteś!- Ofuknęła ją szatynka.- A przy Mateuszu jeszcze ci się nasila.
-No cóż...- Zaczęła.- Chyba nie zaprzeczę.- Roześmiała się.
-Muszę powiedzieć, że pod tym względem dobraliście się idealnie.
-Przyganiał kocioł garnkowi. Do dziś pamiętam mój szok, gdy zobaczyłam porozwalane ubrania w salonie.- Przypomniała Oli jej przyjaciółka.
-No już byś tylko wypominała.- Oburzyła się dziewczyna. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Monika pobiegła otworzyć. Oczywiście widząc swojego ukochanego w drzwiach zarzuciła mu ręce na szyję i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek.
-No cześć.- Rzucił drwiąco Piotrek, ale Monika nie zwróciła na niego uwagi, zajęta gorącym powitaniem.- A mnie ktoś tak powita?- Jęknął płaczliwym tonem blondyn.
-Nie, bo ja nie rzucam się od progu na ludzi.- Oznajmiła Ola, ale przytuliła się do swojego chłopaka i pocałowała go w policzek.
Monika, która w końcu oderwała się od szatyna, zapytała:
-No właśnie, bo Ola zarzuciła mi przed chwilą, że jestem zboczona. Prawda, że to nieprawda Mateusz?- Zwróciła się do chłopaka.
-Ależ oczywiście, że...No...Nieprawda. W każdym bądź razie mi się podobasz taka, jaka jesteś.- Uśmiechnął się rozbrajająco Mateusz.
-Złej osoby się o zdanie pytasz.- Powiedziała Ola.
Jeszcze sobie przez chwilę dogadywały, ale do chłopaków dotarła woń potrawy, którą dziewczyny przygotowywały.
-Och, co tak pięknie pachnie?- Zapytał Piotrek, udając się w kierunku kuchni. To samo postanowił uczynić Mateusz.
-Ej tylko się nie poparzcie, głodomory.- Ostrzegła ich Monika.
-W sumie może to by nieco obniżyło ich apetyt.- Stwierdziła szatynka.
Dziewczyny na wszelki wypadek zajęły się same nałożeniem lasagne na talerze i po chwili cała czwórka przystąpiła do konsumpcji. Chłopaki byli zachwyceni potrawą, co wyrażali różnymi dziwnymi dźwiękami.
Gdy wszyscy skończyli jeść, męska część pozbierała talerze, a Mateusz zaoferował się, że może pozmywać.
-Nie skarbie, bo ty wszystko potłuczesz.- Stwierdziła Monika.
-Ach ten cięty języczek.- Rzucił w kierunku swojej dziewczyny szatyn, po czym znów usiadł przy stole.
-Ej, bo mam pomysł...- Zaczął tajemniczo Piotrek.- Może moglibyśmy zamienić się mieszkaniami, to znaczy ja bym pomieszkał z Olą, Mateusz z Moniką? Co wy na to?- Był ciekawy opinii pozostałych osób.
-Ja się podpisuję.- Wyraził aprobatę Mateusz.- Wciąż nie dostałem swojego prezentu urodzinowego, a w takiej sytuacji będzie to znacznie łatwiejsze.
-Ach, chcesz mnie zgwałcić?!- Oburzyła się dziewczyna.
-Myślałem, że oddasz się dobrowolnie...- Uśmiechnął się.- Ale w razie innych okoliczności...
-Dobra, nie kończ. Zgadzam się.
-Haha, no i ty śmiesz twierdzić, że nie jesteś zboczona. A jak tylko Mateusz napomknął o gwałcie, to już...- Roześmiała się Ola. - Ale OK, niech wam będzie, mogę sie zgodzić na taki układ.
-Zobaczysz, nie będziesz żałować.- Zapewnił Piotrek.- Już ja się o to postaram.
-Uczcijmy to toastem z soku pomarańczowego.- Zaproponował Mateusz. Po chwili wszyscy czworo stuknęli się szklaneczkami.

 Następnego dnia wieczorem Ola wraz z Piotrkiem i ze swoimi najpotrzebniejszymi rzeczami weszła do mieszkania. Była tu już kilka razy, ale nigdy nie widziała tutaj takiego porządku!
-Widzisz…Posprzątałem!- Oznajmił dumny jak paw Piotrek stając przed nią.
-Właśnie widzę i jestem w ciężkim szoku- Zaśmiała się.
-Dla ciebie wszystko- Powiedział i wziął jej torbę do swojego pokoju.- Udostępniam ci swój pokój…Chcesz spać sama i wysłać mnie do lokum Mateusza, czy może ze mną?
-Głupie pytania zadajesz- Przybliżyła się do niego i zarzuciła ręce na szyję.- Oczywiście, że z tobą. Ale bez szaleństw proszę, bo muszę rano być wypoczęta na zajęcie, jasne?- Szepnęła mu do ucha.
-I jak tu z taką nie zwariować?!- Oburzył się.- Sama mnie prowokujesz…
-Bo taka moja rola- Wytknęła mu język.
-Niech ci będzie, ale jesteś złą kobietą!
-I tak mnie kochasz- Uśmiechnęła się.
-Masz rację…Kocham cię jak wariat…

 Nastał wieczór. Właśnie dziś Mateusz wprowadził się do mieszkania Moniki. Dziewczyna była pochłonięta pisaniem artykułu, a chłopak robił kanapki na kolację. Nagle dziewczynę dobiegł odgłos „Auu!“ z kuchni. Podążyła, więc sprawdzić, co tym razem odstawił jej chłopak.
-Co się stało? - Zapytała zaniepokojona.
-Paluszek- Jęknął płaczliwie i pokazał Monice małe rozcięcie.
-Daj, poleję wodą utlenioną i opatrzę.
-NIE!- Zaprotestował żywo.- Będzie piec, a to jest tylko mała rana.
-No jak z dzieckiem. Ale OK, niech ci będzie. To może plastra poszukam, chociaż?
-Nie trzeba, już krew nie leci.- Powiedział chłopak, pokazując jej lekko uszkodzonego palca.- Tak w ogóle kanapki już gotowe. Upichciłbym coś bardziej wyrafinowanego, ale jestem dziś strasznie zmęczony.
-W porządku. Kanapki zawsze spoko.- Dała mu buziaka w policzek.
Obydwoje zasiedli do stołu, by zjeść przyrządzony przez Mateusza posiłek. Po kilkunastu minutach skończyli.
-No to, co robimy teraz?- Zapytał chłopak, uśmiechając się. - Może tym razem będę mógł rozpakować swój prezent?
-A dopiero taki zmęczony byłeś.- Zauważyła Monika.- Ale dziś niestety nie... Okres mam.- Oznajmiła ze smutkiem.
-Oj, a brzusio cię nie boli?- Spytał z troską jej luby.
-Na szczęście nie.- Uśmiechnęła się.
-W takim razie mam pewien pomysł na dzisiejszy wieczór.- Powiedział tajemniczo.- Zaczekaj tutaj, a ja idę zrobić klimat.
-Hahaha, tylko domu nie spal, jak będziesz zapalał świeczki.- Ostrzegła dziewczyna, zanosząc się śmiechem, a Mateusz posłał jej piorunujące spojrzenie.
Po chwili chłopak przyszedł do kuchni.
-Nie spaliłem!- Zawołał radośnie.- Jeszcze...- Wziął ją za rękę i zaprowadził do salonu, który faktycznie był rozświetlony kilkoma świeczkami.
-No, to jeszcze jakiejś nastrojowej muzyki brakuje.- Stwierdziła Monika, wtulając się w ramię chłopaka.- Ale może poradzimy sobie bez tego.
-A o to, jeśli pozwolisz, zadbam ja...- Zagaił tajemniczo.- Nieczęsto prezentuję swoją twórczość, może nawet jestem przewrażliwiony pod tym względem, ale ty jesteś dla mnie tak bliską osobą, że mogę się przed tobą otworzyć.
-Zagrasz na gitarze?- Pisnęła radośnie, rzucając mu się na szyję.- Zawsze chciałam to usłyszeć.
-Nie tylko zagram. To znaczy właściwie to taki powiedzmy prezent. Napisałem piosenkę dla ciebie.- Oznajmił z nieśmiałym uśmiechem.
-Czy ty mnie panie Mika próbujesz uwieść?- Zapytała się.- Ja jestem strasznie wrażliwa na takie gesty.
-Hm... Między innymi, ale przede wszystkim chcę ci podziękować za wszystko. Za to, że jesteś. Za to, że w pewnym sensie dałaś mi drugą szansę. Że byłaś na tyle odważna, by zaryzykować. Jesteś gotowa?
-Jak najbardziej.- Szepnęła, przysiadając na kanapie. Mateusz wziął swoją gitarę i również usiadł na kanapie. Widać było, że jest lekko zestresowany, ale gdy spojrzał w oczy dziewczyny, chyba nabrał odwagi. Ze strun gitary wydobyły się pierwsze dźwięki, chwilę później z ust Mateusza wypłynęły słowa.
W trakcie trwania piosenki Monika była coraz bardziej poruszona. Miała przed oczami sceny z ich udziałem. Teraz była pewna, że nie żałuje tych wszystkich rzeczy, które miały między nimi miejsce. Fakt, było kilka momentów, o których chciałaby zapomnieć, ale z drugiej strony trudne chwile w jakiś sposób zbliżyły ich do siebie. Gdy Mateusz skończył swój utwór, po policzku dziewczyny spłynęła jedna łza.- Dziękuję ci- Wyszeptała.- Nikt nigdy nie podarował mi takiego pięknego prezentu. - Złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
-Mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazję podarować ci niejeden prezent.- Powiedział.- Wiesz... Wcześniej ci tego nie mówiłem, bo staram się być ostrożny w tych kwestiach, ale przecież sama widzisz...- Uśmiechnął się ciepło.- Kocham cię.- Wyznał, patrząc jej w oczy.
-Ja ciebie też... Kocham. Ale to już chyba wiesz.- Roześmiała się.- Zawsze miałam problem z tak otwartym okazywaniem swoich uczuć, ale kurczę... Przy tobie jest zupełnie inaczej. Przy tobie nie boję się niczego.- Oznajmiła.
Mateusz zamknął ją w swoim uścisku, a ona wtuliła się w niego, tarmosząc przy tym jego kędziorki na głowie.
Tak mogłoby być wiecznie...

 Obudziła się rano rześka i wypoczęta. Usłyszała jak Piotrek krząta się po kuchni, bo od dziecka była uczulona na takie bodźce. Spojrzała na zegarek i z uśmiechem stwierdziła, że przed zajęciami spokojnie zdąży wziąć prysznic. Niewiele myśląc zwlekła się z łóżka i powędrowała do łazienki zamykając za sobą drzwi. Zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod prysznic odkręcając kurek z gorącą wodą. Tak, zdecydowanie tego pragnęła od rana. Nuciła pod nosem piosenkę, którą usłyszała wczoraj w radiu i nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że drzwi się otwierają. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Piotrek?- Odwróciła się.- Co ty tu robisz?
Chłopak był w początkowej fazie szoku, ale szybko się ocknął.
-Ola? Nie wiedziałem, że bierzesz prysznic!- Zaczął się tłumaczyć.- Już sobie idę!- Oznajmił, ale nie ruszył się z miejsca tylko cały czas wpatrywał się w ciało dziewczyny.
Szatynka uśmiechnęła się pod nosem i nie zważając na nic wciągnęła blondyna pod prysznic. Strumień ciepłej wody natychmiast zmoczył go całego powodując, że ubrania przylgnęły do jego ciała. Już zdążył się zorientować, o co chodzi Oli. Zwinnym ruchem zerwała z niego koszulkę i zaczęła całować po szyi, zjeżdżając ustami coraz niżej. Dla Nowakowskiego był to wyraźny znak do tego, żeby pozbyć się swoich spodni i bokserek, co natychmiast uczynił. Pchnął dziewczynę na ściankę, a chwilę później jego usta odnalazły usta dziewczyny. Jednak dla Oli było to zdecydowanie za mało, dlatego zjeżdżał i zaznaczał ustami ślady na jej nosie, szyi, dekolcie, brzuchu, cały czas posuwając się niżej i błądząc rękoma po całym jej ciele. Cały czas, pod wpływem dotyku chłopaka wstrząsały nią dreszcze, a z ust wydobywały się pojękiwania. Nowakowski uśmiechnął się na swój piotrkowy sposób, spojrzał w jej oczy, a następnie przejechał dłonią po plecach dziewczyny, zatrzymując je na pośladkach. Ola mrugnęła powiekami i szybko zarzuciła swoje nogi na biodra blondyna. Pocałował ją zachłannie i wszedł w nią szybko oraz gwałtownie. Natychmiast wbiła dłonie we włosy chłopaka i zaczęła głośno jęczeć. Poruszał się szybko, rytmicznie, ale mimo to wciąż było im mało. Dziewczyna obijała się o ścianki prysznica, ale cały czas pragnęła czuć go głębiej w sobie, dlatego i ona nie spuszczała z tempa, które rosło z każdą sekundą. Gdyby mogli najchętniej w ogóle nie wychodziliby spod tego prysznica. Po długim czasie nadszedł kulminacyjny dla nich moment. Piotrek pchnął ostatni raz, a dziewczyna poczuła, że wznosi się na wyżyny. Jęknęła przeciągle i uśmiechnęła się niewinnie.- Seks pod prysznicem dobry na wszystko- Stwierdził Nowakowski, zanurzając twarz w mokrych włosach dziewczyny. Nie była w stanie nic powiedzieć, dlatego jedynie kiwnęła głową cały czas łapiąc oddech. Na koniec swoich porannych pieszczot pocałowali się długo i namiętnie.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzeli po sobie i z niechęcią stwierdzili, że natrętowi niestety trzeba otworzyć. Ola pospiesznie założyła swoją bieliznę, co spotkało się z markotnym wyrazem twarzy Piotrka oraz zarzuciła na siebie jego koszulkę. Nieważne, że trochę lepiła jej się do ciała. Zziajana i zarumieniona z powodu emocji powędrowała otworzyć drzwi, bo dzwonek nasilał się z każdą minutą. Nieporadnie poprawiając wygląd otworzyła, a w drzwiach ujrzała trochę zdezorientowaną blondynkę. Szatynce wydawało się, że skądś ją zna, ale za nic nie mogła przypomnieć sobie skąd. Po chwili obrzuciła Olę chłodnym i nieprzyjemnym spojrzeniem i zapytała:
-Jest Piotrek?
-Tak, jest- Odpowiedziała.- Piotrek, ktoś do ciebie!- Krzyknęła.
-Już idę, słońce!- Odkrzyknął i chwilę później zjawił się w przedpokoju. W samych bokserkach, cały mokry, bo nie zdążył się jeszcze wytrzeć. Gdy zobaczył, kto przyszedł stał lekko oniemiały, podobnie jak przybyły gość. Wyraz twarzy obojga, zarumienione policzki, mokre ciała, włosy oraz strój dał blondynce jasny sygnał do tego, co działo się tutaj przed chwilą. Stała z dość niewyraźną miną, obrzucając szatynkę pogardliwym spojrzeniem.- Ola?- Spytał szeptem, gdy już odzyskał zdolność mówienia…



****

Witajcie! ;*

Można powiedzieć, że zakochańcza aura wciąż unosi się w naszych rozdziałach, choć pewnie niedługo ulegnie to pewnym zmianom. A my tymczasem cierpimy na mikrodepresję z powodu braku meczów oraz czekamy niecierpliwie na rozpoczęcie sezonu ligowego i miejmy nadzieję podbój Podpromia ;) 

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Marty ;* Doczekałaś się Kochana ;))

Pozdrawiamy ;*