wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 10.


 Monika usłyszała, jak drzwi ich mieszkania otwierają się, co zapewne oznaczało, że Ola powróciła z randki w ciemno. Dziewczyna chciała dowiedzieć się, kim jest tajemniczy wielbiciel jej przyjaciółki, więc wynurzyła się z pokoju z okrzykiem:
-I, kto to? Kto to?
Ola przez chwilę milczała, ściągając kurtkę i buty.
-Na pewno nie ten, o kim myślisz- Odpowiedziała po jakimś czasie.
-To akurat już wiem- Rzekła.- Ale w związku z tym, o kim myślałam, mam newsa. Ale to nie teraz. Mów, kto to, bo umrę z ciekawości i co beze mnie poczniesz?
-Będę mieć spokojniejsze życie- Roześmiała się Ola, nie bacząc na oburzone spojrzenie Moniki.- To Adrian, ten atakujący Resovii.
-Cooo?!- Monika była mocno zaskoczona.- To znaczy nie, żeby coś, ale po nim bym się nie spodziewała. I jak było?
Ola zamyśliła się, ale po jakimś czasie przemówiła.
-Wiesz…Całkiem miło. Adrian jest…Uroczy. I dobrze mi się z nim rozmawiało. Nie chciałam mu robić nadziei, wiec powiedziałam, że na razie nie jestem gotowa na związek, ale może kiedyś…Kto wie…To chyba nie będzie nasze ostatnie spotkanie- Uśmiechnęła się Ola. – Ale, co chciałaś mi powiedzieć o Piotrku?- Przypomniała sobie dziewczyna.
-Właśnie byłaś na randce z chłopakiem, który najwidoczniej oszalał na twoim punkcie, a ty się pytasz o Piotrka- Powiedziała Monika z dezaprobatą.- No, ale rozumiem, Love is love.
-Przestań!- Zaprotestowała Ola.- Po prostu jak już zaczęłaś ten temat, to dokończ.
-Nie za bardzo ci wierzę, ale ok. A więc, byłam dziś u nich na obiedzie, bo Mateusz mnie zaprosił.- Monika zbagatelizowała podejrzany uśmieszek Oli i kontynuowała.
-Usłyszałam rozmowę Piotrka z Mateuszem, z której mogłam wywnioskować, że Piotrek coś do ciebie…Zależy mu na tobie.
-Taa…Na bank- Mruknęła powątpiewająco Ola.
-No tak!- Krzyknęła blondynka.- Słyszałam na własne uszy. To masz dziewczyno adoratorów, aż ci zazdroszczę trochę. Ja biedna, samotna, niekochana…- Zaczęła użalać się Monika.
-Problemy mam, a nie adoratorów- Stwierdziła Ola.- A ty już nie narzekaj. Widzę, że między tobą, a Mateuszem zaczyna się coś dziać. Monika spuściła wzrok, a na jej twarzy można było dostrzec wykwitające rumieńce.
-Nie mów nic na ten temat, bo się tylko zafazuję, a potem będę cierpieć- Ostrzegła Monika, a Ola lekko przytuliła blondynkę, mówiąc:
-Ale z ciebie słodka dziewczynka, gdy jesteś zakochana. Monika najpierw z oburzeniem spojrzała na przyjaciółkę, by potem schować twarz w poduszce.

 Piotrek zamiast najpierw udać się do rodzinnego domu, pojechał do swojej dziewczyny, chcąc wręczyć jej prezent świąteczny. Uśmiechnął się pod nosem na widok znajomego bloku i zadzwonił. Kiedy usłyszał sygnał, że może wejść pchnął drzwi i w podskokach przywędrował pod drzwi mieszkania Oli.
-Piotrek, to ty?- Zapytała, kiedy zaczął pukać.
-Tak- Odpowiedział, a po chwili ujrzał swoją blondynkę. Wszedł, ściągnął kurtkę i buty.- Mam dla ciebie prezent- Oznajmił i wyciągnął z torby ozdobny pakunek.
-Dziękuję- Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie.- Piotrek możemy porozmawiać?
-Znam tą minę…-Przyjrzał się jej badawczo.- A ona chyba nie zwiastuje nic dobrego, prawda?
-Prawda, ale nie rozmawiajmy o tym w korytarzu- Powiedziała.- Herbaty?
-Poproszę- Zwrócił się do niej i skierował swoje kroki do salonu. Wróciła po dziesięciu minutach z kubkami gorącej herbaty. Postawiła je na stoliku i zaczęła mówić:
-Piotrek, ja wiem, że jesteśmy dla siebie bardzo ważni, ale czuję, że moja miłość zaczyna się wypalać- Powiedziała na wydechu.- Nie przerywaj mi proszę- Zastrzegła, ale on milczał.- Nie mogę już dłużej znieść tego, że nie ma cię przy mnie. Ciągle rozgrywasz mecze, jesteś zajęty, nie spotykamy się często, a kiedy rozmawiamy to przeważnie jesteś zmęczony. Doskonale rozumiem, że siatkówka jest twoją pasją, twoją pracą, ale ja już dłużej tak nie mogę. Wiedziałam na co, się piszę zostając twoją dziewczyną, ale myślałam, że będzie to wyglądać trochę inaczej. Nie tylko ty jesteś winny, ja pewnie też mam w tym swój udział, ale…
-Czy ty chcesz mi przez to powiedzieć, że ze mną zrywasz?
-Tak- Pokiwała głową.- Myślę, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Piotrek zrozum mnie. Ja nie chcę już tak żyć. Nie mogę wiedząc, że jesteś oddalony ode mnie o setki kilometrów. Po prostu w ostatnim czasie za bardzo oddaliliśmy się od siebie i nie jesteśmy w stanie rozmawiać ze sobą tak jak kiedyś. Nadal jesteś dla mnie ważny, ale ja sądzę, że to już nie jest miłość. Owszem miłość była na początku, a później stopniowo zaczęła z nas ulatywać. Wiesz, co myślę? Że jesteśmy teraz ze sobą z kwestii przyzwyczajenia, to tyle- Zakończyła i czekała na jego reakcję.
-Masz kogoś innego?- Zapytał prosto z mostu.
-Nie- Zaprzeczyła gwałtownie.
-I tym chcesz przekreślić to wszystko, co nas łączyło?
-Wiem, że możesz poczuć się urażony i przepraszam cię. Nie sprostałam temu zadaniu, wiem. Nie udźwignęłam tego ciężaru, ale…
-Pamiętasz, że kiedyś zawsze potrafiliśmy się dogadać? Po każdej kłótni?
-Pamiętam, ale jak zauważyłeś to było kiedyś. Zdaję sobie sprawę, że ranię cię moimi słowami, ale naprawdę nie umiem inaczej. Jestem jeszcze młoda, mam całe życie przed sobą. Dwa lata spędzone z tobą będę wspominać jako dwa piękne lata mojego życia, ale tak to już jest, że ludzie mimo tego, że byli ze sobą to się rozstają…Nie miej mi tego za złe, tylko zrozum mnie. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić. Może ja po prostu nie zasługuję na takiego faceta jak ty. Znajdź sobie dziewczynę, która szczerze cię pokocha i da ci wymarzone szczęście, będzie twoją ostoją i będzie cię wspierać ze wszystkich sił. Na meczach, gdy przegracie, lub wygracie. Znajdź taką, która będzie zasługiwała na twoją miłość, bo ja taka nie jestem. I przykro mi to mówić, ale taka jest prawda. Przepraszam.
-Ola, ja nie wiem, co mam ci teraz powiedzieć. Zrywasz ze mną definitywnie?- Spytał, woląc się upewnić, a kiedy twierdząco pokręciła głową wstał z miejsca, uprzednio stawiając pusty kubek z herbatą na stoliku.- Wiedz, że zawsze będę cię pamiętać. Jestem skołowany tym wszystkim. Jestem twardy, nie będę płakał. Żałuję, że tak to wszystko się skończyło. Cześć- Chwycił za klamkę i chciał wyjść.
-Zostaniemy przyjaciółmi?- Zaproponowała.
-Po czymś takim nie jestem w stanie się z tobą przyjaźnić, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Na razie- Szepnął i wyszedł nawet na nią nie patrząc.

 Jechał samochodem do rodzinnej miejscowości i rozmyślał nad tym wszystkim. Zerwała z nim jego dziewczyna. Tak znienacka, po prostu. Może nie był z nią do końca szczery, bo nic nie powiedział jej o Oli, ale jadąc i mijając krajobraz za oknem wspominał te wszystkie chwile spędzone z blondynką. Wszystkie wycieczki, spotkania, rozmowy, pocałunki…Dużo się tego uzbierało. Przymknął na chwilę powieki, ale zaraz je otworzył, bo przypomniał sobie, że znajduje się na jezdni. Kiedy dziś wspomniała o dziewczynie, która da mu szczęście natychmiast pomyślał o Oli. O tej zwariowanej brunetce, o jej uśmiechu, oczach…Odgonił jednak od siebie te myśli ponownie skupiając je na byłej już dziewczynie. Spędzili ze sobą dwa lata. Zdarzały się między nimi kłótnie i sprzeczki, ale zawsze potrafili dojść do porozumienia. Bo przecież żaden związek nie jest idealny i nie polega tylko na tym, żeby zawsze było szczęśliwie. Czasami musi być źle, aby ludzie zrozumieli, że miłość jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. W ich przypadku tak nie było. Ola była dla niego dziewczyną idealną, tak mu się przynajmniej wydawało. Zawsze mógł jej powiedzieć o wszystkim, o tym co go dręczy, a ona zawsze podnosiła go na duchu. Przez to całe zawirowanie nie zauważył, że coraz bardziej oddalają się do siebie, że już nie jest tak jak kiedyś. Nim się zorientował był już pod swoim domem, a progu czekała na niego mama. Uśmiechnął się pod nosem i zaparkował samochód. Wiedział, że z rodzicielką będzie mógł porozmawiać o wszystkim. Wyszedł z pojazdu, wyciągnął swoje bagaże i wpadł wprost w objęcia mamy. Odwzajemnił uścisk. Zamknął oczy i znów przywołał sobie obraz Oli, już nie jego blondynki. I mimo tego, że zaczynało mu zależeć na innej, czuł się dziwnie.

 Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Monika z tej okazji przyjechała do rodzinnego domu. Właśnie przygotowywała razem ze swoją mamą ciasta i inne smakołyki. Brakowało im paru składników, więc mama dziewczyny poprosiła ją, by poszła do sklepu. Blondynka zgodziła się z chęcią. Miała trochę kiepski humor i kilka spraw do przemyślenia. Kluczową kwestią był jak zresztą już od kilku miesięcy Mateusz. Dziewczyna miała nadzieję, że spotkają się jeszcze przed świętami, że chłopak złoży jej jakieś życzenia czy cokolwiek, a tymczasem…Cisza. Wkurzała się na samą siebie, że przez chwilę naiwnie pomyślała, że coś mogłoby z tego wyjść. Głupia! Ale w tym wszystkim najgorsze było to, że po prostu się w nim zakochała. I nie radziła sobie z tym uczuciem. Będzie musiała coś zrobić, by nie myśleć, zdystansować się, zapomnieć. Nie wiedziała tylko, czy tak potrafi. Gdy już miała wchodzić do sklepu, zobaczyła znajomą twarz. Zamrugała kilka razy oczami, jakby chciała sprawdzić, czy wzrok jej nie myli. Co on tu robi? Przecież już od dawna mieszka zagranicą. Chłopak zauważył jej wbite w niego spojrzenie i uśmiechnął się. Zbliżył się do niej i przywitał:
-Witaj Moniko! Miło cię widzieć po latach.
-Ciebie też, Pawle!- Uśmiechnęła się do dawnego znajomego.- A co ty tu robisz? Przyjechałeś na święta?- Zapytała się zaciekawiona.
-Taaak, postanowiłem odwiedzić rodzinne strony. Prześlicznie wyglądasz- Obdarował Monikę komplementem. Dziewczyna speszyła się lekko.- A ty? Studiujesz?
-Tak, w Rzeszowie. Dziennikarstwo- Odpowiedziała szybko dziewczyna.
-Słuchaj, może byśmy się umówili na spacer jutro wieczorem już po wieczerzy wigilijnej? Jeśli oczywiście nie masz innych planów. Pogadalibyśmy i w ogóle- Zaproponował Paweł.
-Ok., bardzo chętnie. W końcu tak dawno się nie widzieliśmy. Musisz mi koniecznie opowiedzieć, jak ci się żyje w wielkim świecie- Rozkazała Monika.
-To jesteśmy umówieni!- Ucieszył się chłopak. Wymienili się numerami telefonów i ustalili szczegóły spotkania. Następnie pożegnali się, a Monika wkroczyła wreszcie do sklepu.

 Na święta dziewczyny rozjechały się do swoich domów. Nadszedł 24 grudnia, czyli Wigilia. W domu Oli od rana czuć było tą magiczną i rodzinną atmosferę świąt. Olka wraz ze starszą o dwa lata siostrą, którą traktowała jak przyjaciółkę od rana ubierały choinkę. Od dziecka uwielbiały to robić, bo to zawsze sprawiało im radość. Mama krzątała się po kuchni przygotowując jedzenie, a tata sprzątał cały dom. We wszystkich pomieszczeniach czuć było aromat potraw przygotowanych przez mamę. Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i zbiegły do kuchni, żeby czegoś spróbować, ale zostały odprawione z kwitkiem. Z nudów zaczęły więc dekorować stół. Na kolacji wigilijnej miał być obecny brat taty wraz z żoną i dwójką synów. Dzień zleciał bardzo szybko, Ola obowiązkowo zadzwoniła od Moniki życząc jej i jej rodzinie wesołych świąt. Sama otrzymała życzenia od Adriana. Uśmiechnęła się do siebie i odpisała. Nim się obejrzała w domu zjawili się goście i można było zaczynać kolację. Światełka wesoło migotały z pięknie ubranej choinki, a śnieg, który sypał za oknem dodawał tylko świątecznego nastroju. Wszyscy z wszystkimi przełamali się opłatkiem, składając sobie życzenia, a później można było już zasiąść do kolacji, która przebiegła w bardzo radosnej i rodzinnej atmosferze. Wszyscy śmiali się, żartowali i rozmawiali o wszystkim. Po skończonej kolacji, nastąpiło wspólne kolędowanie, które skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Pan Jacek wraz ze swoim bratem, jego żoną oraz synami przeszli do sypialni, żeby popilnować tych dwóch małych urwisów, którzy chcieli pograć zamiast gry. Jacek poszedł z nimi, bo widział, że jego trzy kobiety chcą ze sobą porozmawiać.

 Ola wraz z mamą i siostrą usiadły na kanapie w salonie. Na stoliku stały kubki z niedopitą jeszcze herbatą i kawałkami domowego ciasta.
-To mów, co cię gnębi- Zaczęła rodzicielka.
-Bo…- Dziewczyna zaczęła opowiadać jej i siostrze, która od trzech lata żyła w idealnym związku o tej całej sytuacji. O Piotrku, o jego dziewczynie, o Adrianie. Potrzebowała to wszystko z siebie wyrzucić, a wiedziała, że święta będą do tego okazją idealną. Kiedy skończyła nerwowo odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
-A ty się zakochałaś w Piotrku, tak?- Zapytała Ewelina.
-Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują.
-Ale nie chcesz odrzucać Adriana, bo ten twój Piotrek ma dziewczynę- Dodała jej mama.
-Dokładnie tak.
-Córeczko, ale tak nie można. Musisz się zdecydować, bo inaczej nic dobrego z tego nie wyjdzie, naprawdę.
-Ale, co ja mam zrobić? Czekać na Piotrka, kiedy mam Adriana?
-A czujesz coś do niego?
-No nie, ale to naprawdę fantastyczny facet i może przy bliższym spotkaniu…- Zaczęła, ale nie skończyła. Pan Jacek wszedł zamiast salonu, gdzie jego trzy kobiety zamilkły.
-Przepraszam, przepraszam, już znikam- Powiedział.- Nic nie słyszałem- Zaśmiał się.
-To dobrze- Odrzekła pani Ewa, gładząc dłoń córki, a siostra objęła ją ramieniem.
-Dlaczego moja młodsza córka jest taka smutna?
-Chłopak- Odpowiedziała Ola.
-A raczej dwóch- Dodała Ewelina, za co została dźgnięta w żebra.
-Masz powodzenie, nie możesz odpędzić się od adoratorów- Pocałował córkę w czoło.
-Żeby to tylko było takie proste- Jęknęła, a po chwili wszystkie trzy zatonęły w mocnym i bezpiecznym uścisku taty i męża.
-Będzie dobrze, musi być. Jesteśmy rodziną i poradzimy sobie ze wszystkim- Oznajmił z uśmiechem. A teraz wtajemniczycie mnie w całą sytuację, dobrze?- Zapytał, więc Ola powiedziała mu o wszystkim. Gdy skończyła, oznajmił:
-Mamy dwóch panów, którzy za tobą szaleją, ale ty chyba czujesz coś do tego Piotrka, tak?- Skierował na nią swoje spojrzenie, a ona pokiwała głową.- Zrób to, co podpowiada ci serce.
-Ale Piotrek ma dziewczynę, a Adrian…
-Po co masz unieszczęśliwiać i jego i siebie? Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji, poczekaj na rozwój sytuacji i zobaczysz jak to się ułoży. Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć.
-Wiem i dziękuję wam- Szepnęła.- Dziękuję, że was mam i kocham was z całego serca.- Powiedziała mamie, siostrze i tacie i ponownie mocno się do siebie przytulili. Kilka chwil później do salonu weszli pozostali. Po chłopcach było widać, że są już zmęczeni.
-Zbiorowy uścisk?- Zapytali i przyłączyli się. Wszyscy zaśmiali się szczerze. Bo rodzina to prawdziwy skarb i dar.


****

Witamy ;*

Nie było nas tutaj dwa tygodnie, ale niestety nie wyrobiłyśmy się w czasie ;) W ramach przeprosin macie bardzo, ale to bardzo długi rozdział także gratulujemy tym, które dotrwały do końca, naprawdę! ;D 
Mamy masę pomysłów na to opowiadanie i teraz tylko trzeba wcielić je w życie ^^ Mamy nadzieję, że ten rozdział się Wam podoba i wszystko to, co zostało w nim zawarte.

Nadal obie jesteśmy w euforii po zwycięstwie Resovii! <3

Monika dodaje od siebie, że w sobotę była obecna na treningach Sovii i Skry i podziwiała disajnerskie, mega podwinięte spodenki Mateusza i o mało, co nie została zabita piłką przez Kłosa ;D Karol, uważaj na przyszłość! ;D

Pozdrawiamy ;*