Szedł
szybko, nie zwracając na przeszkody pojawiające się na jego
drodze. W ten sposób próbował rozładować swoją złość. Był w
stanie zrozumieć, że dla Moniki ta sytuacja nie była komfortowa,
ale nie spodziewał się, że zatai przed rodzicami fakt, że są
razem. Przez chwilę poczuł, jakby ich związek nie miał dla niej
znaczenia, skoro nie zamierzała o nim powiedzieć rodzinie. Może
popadał w nadinterpretację faktów, ale było mu po prostu
strasznie przykro, że tak został potraktowany. Przecież i tak
kiedyś się dowiedzą. Chyba... Pomógłby to jakoś wyjaśnić, nie
zostawiłby jej z tym samej. Musiał to wszystko przemyśleć,
poukładać... Fakt, może jest w tym odrobinę jego winy. Może to
wszystko ułożyłoby się lepiej, gdyby nie zgubił wtedy telefonu
albo jeszcze przed świętami dał jej znacząco do zrozumienia, że
mu na niej zależy. Nie byłoby pewnie pomysłu wyjazdu, późniejszej
rezygnacji z niego i kłótni z rodzicami.
Mimo wszystko liczył na to, że Monika odważy się powiedzieć rodzicom, że mieszkają razem. Kłamstwo ma przecież krótkie nogi...
Mijały kolejne godziny, a Mateusza nadal nie było. Gdy tylko rodzice wyszli, próbowała się do niego dodzwonić, ale oczywiście wyłączył telefon. Nastał już wieczór, a ona odchodziła od zmysłów. Przecież mogło mu się coś stać. Każdy sygnał karetki przyspieszał jej rytm serca. Czuła się najbezpieczniej, gdy miała swoich bliskich koło siebie. W innych sytuacjach często wymyślała czarne scenariusze. A co jeśli po prostu nie wróci na noc, bo się na nią obraził? A co jeśli zerwie z nią? To też całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę, jak strasznie był wkurzony i chyba zraniony. Cholera, mogła się od razu zebrać na odwagę, powiedzieć prawdę. Potem zrobiła to, gdy mama zapytała się, dlaczego nagle tak się zasmuciła. A raczej wyszlochała. No i co? Znieśli to jakoś. Początkowo nie byli zachwyceni, mama stwierdziła, że to takie nieetyczne mieszkać z chłopakiem przed ślubem i wyraziła obawę, czy aby wnuk nie jest w drodze. Gdy dziewczyna zaprzeczyła stanowczo, dała jej spokój. I to wszystko. Huraganu nie było, wszyscy żyją.
Parzyła właśnie kolejną herbatę, gdy usłyszała chrzęst zamka. Chłopak wsunął się niepostrzeżenie do mieszkania.
-Nie śpisz jeszcze?- Zapytał cicho, gdy zobaczył, że jest w kuchni.
-A jak myślisz, mogłabym spokojnie zasnąć, nie wiedząc, gdzie Ty jesteś?!- Wykrzyczała- To była kara, tak? To niepoważne z Twojej strony!- Wyrzucała z siebie kolejne obelgi.
-Martwiłaś się o mnie? Przecież jestem tylko kolegą.- Wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
-Tak, martwiłam! Wiem, że źle postąpiłam, że możesz być wściekły, ale przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważny. Dlatego nie rób mi tego nigdy.- Poprosiła, płacząc.
-Co mi się mogło stać? Telefon wyłączyłem, bo chciałem się uspokoić.- Powiedział spokojnie.
-Rozumiem, ale sam wiesz, jaka jestem w takich sytuacjach nerwowa.
-Wiem...- Mruknął.- I przepraszam.- Przytulił ją do siebie, po czym zaczął szeptać.- Ale zabolało mnie to bardzo mocno. Wiem, że miałaś powody ku temu, ale przecież nie będziemy się ukrywać. Nie musimy...
-Ja Ciebie też strasznie przepraszam. Gówniara ze mnie. Ale potem jakoś zebrałam się i im to powiedziałam. Wybaczysz mi?- Spojrzała na niego błagającym wzrokiem.
-Nie.- Odparł, ale widząc coraz smutniejszą minę Moniki dodał.- Przeprosiny bez pocałunku się nie liczą.
Blondynka zareagowała na te słowa śmiechem i lekko musnęła jego wargi.
-No prawie, prawie... Ale ja Ci pokażę, jak się przeprasza.- Zadeklarował, po czym przytrzymując ją w swoich ramionach, odchylił delikatnie jej twarz i wtopił się zachłannie w jej usta. Gdy obojgu brakło już tchu, oderwali się od siebie.
-Chyba muszę jeszcze trochę poćwiczyć.- Szepnęła, trzepocząc kokieteryjnie rzęsami.
-Chętnie udzielę Ci kursu.- Zaproponował.
-Brzmi interesująco, ale na razie idę pod prysznic.
-To ja z Tobą. Tam też możemy poćwiczyć.- Zajrzał w jej oczy.
-Skoro chcesz. W sumie...Zasoby wodne należy oszczędzać.- Roześmiała się.
Ich pierwsza poważna kłótnia za nimi. Całe szczęście rozładowali dosyć sprawnie ten konflikt. Miała nadzieję, że już nigdy więcej nie popełni takiego błędu. Nie chciałaby go stracić.
Mimo wszystko liczył na to, że Monika odważy się powiedzieć rodzicom, że mieszkają razem. Kłamstwo ma przecież krótkie nogi...
Mijały kolejne godziny, a Mateusza nadal nie było. Gdy tylko rodzice wyszli, próbowała się do niego dodzwonić, ale oczywiście wyłączył telefon. Nastał już wieczór, a ona odchodziła od zmysłów. Przecież mogło mu się coś stać. Każdy sygnał karetki przyspieszał jej rytm serca. Czuła się najbezpieczniej, gdy miała swoich bliskich koło siebie. W innych sytuacjach często wymyślała czarne scenariusze. A co jeśli po prostu nie wróci na noc, bo się na nią obraził? A co jeśli zerwie z nią? To też całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę, jak strasznie był wkurzony i chyba zraniony. Cholera, mogła się od razu zebrać na odwagę, powiedzieć prawdę. Potem zrobiła to, gdy mama zapytała się, dlaczego nagle tak się zasmuciła. A raczej wyszlochała. No i co? Znieśli to jakoś. Początkowo nie byli zachwyceni, mama stwierdziła, że to takie nieetyczne mieszkać z chłopakiem przed ślubem i wyraziła obawę, czy aby wnuk nie jest w drodze. Gdy dziewczyna zaprzeczyła stanowczo, dała jej spokój. I to wszystko. Huraganu nie było, wszyscy żyją.
Parzyła właśnie kolejną herbatę, gdy usłyszała chrzęst zamka. Chłopak wsunął się niepostrzeżenie do mieszkania.
-Nie śpisz jeszcze?- Zapytał cicho, gdy zobaczył, że jest w kuchni.
-A jak myślisz, mogłabym spokojnie zasnąć, nie wiedząc, gdzie Ty jesteś?!- Wykrzyczała- To była kara, tak? To niepoważne z Twojej strony!- Wyrzucała z siebie kolejne obelgi.
-Martwiłaś się o mnie? Przecież jestem tylko kolegą.- Wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
-Tak, martwiłam! Wiem, że źle postąpiłam, że możesz być wściekły, ale przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważny. Dlatego nie rób mi tego nigdy.- Poprosiła, płacząc.
-Co mi się mogło stać? Telefon wyłączyłem, bo chciałem się uspokoić.- Powiedział spokojnie.
-Rozumiem, ale sam wiesz, jaka jestem w takich sytuacjach nerwowa.
-Wiem...- Mruknął.- I przepraszam.- Przytulił ją do siebie, po czym zaczął szeptać.- Ale zabolało mnie to bardzo mocno. Wiem, że miałaś powody ku temu, ale przecież nie będziemy się ukrywać. Nie musimy...
-Ja Ciebie też strasznie przepraszam. Gówniara ze mnie. Ale potem jakoś zebrałam się i im to powiedziałam. Wybaczysz mi?- Spojrzała na niego błagającym wzrokiem.
-Nie.- Odparł, ale widząc coraz smutniejszą minę Moniki dodał.- Przeprosiny bez pocałunku się nie liczą.
Blondynka zareagowała na te słowa śmiechem i lekko musnęła jego wargi.
-No prawie, prawie... Ale ja Ci pokażę, jak się przeprasza.- Zadeklarował, po czym przytrzymując ją w swoich ramionach, odchylił delikatnie jej twarz i wtopił się zachłannie w jej usta. Gdy obojgu brakło już tchu, oderwali się od siebie.
-Chyba muszę jeszcze trochę poćwiczyć.- Szepnęła, trzepocząc kokieteryjnie rzęsami.
-Chętnie udzielę Ci kursu.- Zaproponował.
-Brzmi interesująco, ale na razie idę pod prysznic.
-To ja z Tobą. Tam też możemy poćwiczyć.- Zajrzał w jej oczy.
-Skoro chcesz. W sumie...Zasoby wodne należy oszczędzać.- Roześmiała się.
Ich pierwsza poważna kłótnia za nimi. Całe szczęście rozładowali dosyć sprawnie ten konflikt. Miała nadzieję, że już nigdy więcej nie popełni takiego błędu. Nie chciałaby go stracić.
Od tamtych wydarzeń minęły dwa
miesiące. Blondyn
dowiedział się, że Ola wtargnęła wtedy, po to aby się pożegnać.
Jednak to wydarzenie szybko poszło w niepamięć. W
ciągu tego czasu Resovia zdobyła mistrzowski tytuł, pewne było
niemal to, że Mateusz odejdzie. Ola z Adrianem cały czas
spiskowali, ale na razie ich intryga się nie powiodła, ponieważ
szatynka nadal świetnie dogadywała się z Piotrkiem. Jednak tego
dnia wszystko miało ulec poważnej zmianie...
-Ja
tego już dłużej nie wytrzymam!- Warknęła wściekła szatynka w
stronę Piotrka.
-Czego?-
Zapytał przewracając oczami.- Od jakiegoś czasu jesteś taka
dziwna...
-A
jak myślisz? O Adriana! Cały czas do mnie wydzwania, wyzywa mnie od
najgorszych, mówi, że to jego powinnam wybrać zamiast ciebie...
-Mam
już tego dość!- Krzyknął dość niespodziewanie.- Cały czas o
nim gadasz! Adrian to, Adrian tamto! Nie mogę już tego słuchać!
Myślałem, że już się przyzwyczaiłaś do jego głupiego gadania,
ale nie! Wolisz cały czas to rozpamiętywać i ględzić mi za
uszami! Wiesz, że teraz sporadycznie jestem w domu, bo gramy mecze
reprezentacji i zamiast jakoś miło spędzić ten czas to ciągle
się kłócimy o takie bzdety. A kogo to wina? Twoja! Zastanów się,
kogo ty naprawdę chcesz...Może żałujesz, że to mnie wybrałaś,
co?- Zapytał.
-Jesteś
bezczelny!- Uderzyła go w twarz.- Jeśli tak myślisz to w ogóle
mnie nie znasz!
-Mam
cię dość!- Wrzasnął.- I nie poznaję cię! Naprawdę się
zmieniłaś...Myślałem, że to ja jestem najważniejszy, ale
najwidoczniej nie, skoro cały czas przywołujesz imię Adriana!
-Wiesz,
co Nowakowski? Pieprz się i zejdź mi z oczu!
-Bardzo
chętnie- Na odchodnym rzucił jej chłodne spojrzenie i wyszedł
trzaskając drzwiami.
-Co
za palant!
Wściekły przemierzał ulice Rzeszowa.
Nie miał pojęcia, dlaczego Ola tak bardzo przejmuje się tym
wszystkim. Owszem, on również nie wytrzymywał tego, że jego
kolega z drużyny mimo tego, że sezon skończył się dwa miesiące
temu cały czas wydzwania do jego dziewczyny, ale był święcie
przekonany o tym, że już się do tego przyzwyczaiła i nie zwraca
na to zbytniej uwagi. Jednak mylił się. I to bardzo...
W
tej chwili nie miał ochoty jej widzieć. Myślał, że chwila
oddechu to zmieni i będzie po sprawie. Obydwoje zareagowali na to
wszystko zbyt emocjonalnie. Przynajmniej takie było jego zdanie.
Rozmyślał, nie patrząc dokąd idzie. W pewnym momencie wpadł na
kogoś...Od razu przypomniało mu się pierwsze spotkanie z szatynką,
ale szybko wymazał je z pamięci.
-Ola?
Co ty tutaj robisz?- Zapytał.- Myślałem, że po tym ostatnim
wyjechałaś do Gdańska...
-Tak,
tak- Skłamała.- Ale musiałam przyjechać do Rzeszowa. Mam do
załatwienia parę spraw...Zatrzymałam się w hotelu,
niedaleko...Wpadniesz?
-A
bardzo chętnie- Zaśmiał się.- Co tam u ciebie?- Zagadnął.
-Wszystko
po staremu- Wyjaśniła ostrożnie dobierając słowa. Nie mogła dać
po sobie poznać, że wcale nie wyjechała do Gdańska i cały czas
przebywała w Rzeszowie u Adriana obmyślając, coraz to nowsze
sposoby na rozdzielenie Piotrka z szatynką.
-U
mnie tak samo...W sumie- Żachnął się na samo wspomnienie kłótni.
-Coś
się stało?
-Pokłóciłem
się z Olką- Wyjaśnił i spojrzał w bok.
Czuł
się trochę nieswojo rozmawiając o swojej obecnej ze swoją byłą,
ale jak już powiedział „a” to musiał powiedzieć „b”.
-O,
co?- Spytała.- Przepraszam nie powinnam pytać- Dodała pośpiesznie
widząc jego minę.
-Nie,
nic się nie stało- Odpowiedział chłopak.- Ale opowiem ci wszystko
w hotelu...
Blondynka uważnie słuchała żalów
Piotrka na szatynkę. W duchu świętowała swój sukces, ale nie
dała tego po sobie poznać. Czule gładziła go po ramieniu chcąc
dodać mu otuchy. A on nie zważając na nic coraz bardziej otwierał
się przed nią. Gdy byli razem doskonale dogadywali się ze sobą i
w tej kwestii nic się nie zmieniło. Mówił, że już dłużej nie
może słuchać o tym jak Ola narzeka na Adriana i na tą całą
sprawę. Po prostu miał dość...
-Pójdę
na chwilę do łazienki- Powiedziała w pewnym momencie blondynka i
zniknęła w pomieszczeniu obok. Z triumfującym uśmiechem na twarzy
wysłała wiadomość do Gontariu. „Cel
osiągnięty! Piotrek pokłócił się z Olą...Ja już działam w
tej sprawie. Właśnie jest u mnie ;) Tobie radzę zrobić to
samo...Miło mi się z Tobą współpracowało ;)”.
-Dobrze
się czujesz?- Zapytał blondyn, gdy wyszła.
-Tak-
Odpowiedziała z uśmiechem siadając obok niego przypadkowo
ocierając się o jego ciało.
-Ola...-
Mruknął, gdy poczuł jej oddech na swoim policzku.
-Tak?-
Uśmiechnęła się niewinnie, zaczynając odpinać guziki jego
koszuli.
-W
sumie to nic...- Odpowiedział i gwałtownym ruchem przewrócił ją
na łóżko.
Nie
myślał o tym, co w tej chwili robi. Wymazał z pamięci obraz swojej
szatynki kochając się namiętnie ze swoją byłą. Nie poczuwał
się do odpowiedzialności, nie wiedział, co nim kierowało. Po
prostu...Chciał tego. I ona tak samo.
Powietrze
stawało się coraz cięższe, a ciszę przerywały ich donośne
jęki, wrzaski i krzyki. Szczytowali w tym samym momencie.
-Piotrek...-
Wyjąkała po wszystkim wtulona w jego ramię.- Ożeń się ze mną.
Dziewczyna nie mogła zasnąć. Nie miała
pojęcia, gdzie podziewa się Piotrek, a jego telefon nie odpowiadał.
Martwiła się tym...To była ich pierwsza poważna kłótnia i było
jej z tym źle. Wiedziała, że nie powinna mówić o Adrianie, ale z
drugiej strony Nowakowski był jej chłopakiem i chciała mu się
wyżalić ze swoich problemów. Czy to tak trudno zrozumieć?
Dzwoniła do przyjaciółki i do Mateusza, ale oni także nie mieli
pojęcia, gdzie może być Piotrek. Nie pozostawało nic innego jak
czekać na jego powrót. W myślach układała przeprosiny. W tym
samym momencie usłyszała jak wchodzi do mieszkania. Spojrzała na
zegarek, który wskazywał godzinę drugą w nocy i udała, że śpi.
Nowakowski
widząc śpiącą dziewczynę zaświecił lampkę i ostrożnie, by
jej nie obudzić otworzył szafę, wyciągnął torbę i zaczął
pakować wszystkie swoje rzeczy. Później udał się do łazienki,
by i stamtąd pozbierać perfumy, szczoteczkę do zębów i tego typu
przedmioty. Z ciężkim sercem opuszczał mieszkanie i Olkę, ale
podjął decyzję, która miała odmienić jego dotychczasowe życie,
w którym nie będzie miejsca dla szatynki. Tak, ma zamiar wziąć
ślub ze swoją byłą...
Miesiąc
później.
Ola
kompletnie nie wiedziała, co ma myśleć o sytuacji, która zdarzyła
się równy miesiąc temu. On tak po prostu wyszedł z mieszkania
zabierając wszystkie swoje rzeczy. Rano próbowała się z nim
skontaktować, ale bezskutecznie. Od miesiąca nie miała z nim
żadnego kontaktu, nie wiedziała, co ma robić, myśleć...
Wróciła
do mieszkania, które dzieliła z Moniką. Przyjaciółka próbowała
ją pocieszać na wszystkie możliwe sposoby. Wiedziała, że jak
spotka Nowakowskiego to nawrzuca mu za wszystkie czasy. Mateusz
również nie miał pojęcia, co dzieje się z jego przyjacielem.
Wiedział, ze gra w Lidze Światowej, ale nie dawał znaku życia.
-Monika,
ja nie wiem, co robić...- Zawyła blondynce w rękaw.- Dlaczego on
zniknął bez słowa? Przecież ja się o niego martwię...
-Spokojnie
skarbie...Przecież jest Liga Światowa, on gra...Może w ten sposób odreagowywuje to wszystko? Tak trzeba myśleć, a nie zamartwiać się
na zapas, słyszysz?
-Słyszę...-
Odpowiedziała.- Monik, dziękuję ci...
-Daj
spokój, od tego mnie masz- Zaśmiała się dziewczyna.- A teraz
odpocznij...
Obudziła się słysząc krzyk Mateusza.
Cicho podeszła do drzwi i zaczęła nasłuchiwać. Wiedziała, że
nie powinna, ale czuła, że dowiedział się czegoś o Piotrku.
-Ten
idiota do mnie dzwonił!
-Piotrek?
-TAK!
I wiesz, co mi powiedział? Że bierze ślub cywilny z Olą! Zaraz po
powrocie z Bułgarii!
-Z
Olą?- Zdziwiła się blondynka.- A kiedy zamierzał jej o tym
powiedzieć?
-Nie
z naszą Olą! ZE SWOJĄ BYŁĄ!
-CO?!-
Wrzasnęła i osunęła się na krzesło.- CO ON ODPIERDALA?!
-Mateusz
powiedz, że to nieprawda- Oboje jak na komendę odwrócili głowy,
gdy usłyszeli głos Oli.- Proszę...- Jęknęła bliska płaczu po
czym osunęła się po ścianie.- To nie może być prawda- Zawyła i
zaniosła się płaczem. Przyjaciele mocno ją do siebie przytulili
nie wiedząc, co mają powiedzieć. Sytuacja była niecodzienna...
****
Witamy po bardzo długiej przerwie! ;*
Po raz kolejny mamy nadzieję, że nam wybaczycie :D W ramach rekompensaty bardzo długi rozdział, niekoniecznie szczęśliwy, ale tak miało być... ^ ^
I nie pytajcie się mnie, co takiego stało się Piotrkowi, bo ja sama tego nie wiem...Po prostu tak mi się akcja ułożyła w głowie i postanowiłam to wykorzystać ;)
Ale przynajmniej u drugiej pary wszystko się wyjaśniło...Hyhy :D Nie będę nic zdradzać, ale powiem, że całkiem niedługo pojawi się nowa postać ;)
Pozdrawiamy! ;*