Zdenerwowana szła w umówione miejsce, gdzie miała spotkać się z Piotrkiem i Adrianem. Wiedziała, że obydwoje mają coś do wyjaśnienia Gontariu. Bała się, jakiego przebiegu może nabrać ta rozmowa. Obawiała się najgorszego, bo zdawała sobie sprawę, że zachowała się nie fair. Kiedy wychodziła po schodach prowadzących do wejścia na halę serce niemiłosiernie tłukło jej się w piersi. Nerwowo spojrzała na zegarek i stwierdziła, że trening musiał się trochę przedłużyć, bo żaden z nich się nie pojawił. Przeskakiwała z nogi na nogę rozglądając się wokół.
-Nie denerwuj się tak, zaraz przyjdą- Usłyszała męski głos i podskoczyła przestraszona.
-Mateusz!- Warknęła i zlustrowała chłopaka wzrokiem.- Może byś się tak ogolił zanim pójdziesz do Moniki, co?- Zaproponowała.
-Ale żartownisia z ciebie- Mruknął.- Ale miałem taki zamiar- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Kiedy oni wyjdą?!
-No nie bulwersuj się tak, już wychodzą- Wskazał ręką na wychodzących siatkarzy.- Jakby zaczęli się bić, czy coś podobnego to wiesz...Dzwoń!
-Dzięki wielkie- Mruknęła bez przekonania.- Ale dziękuję.
-Trzymam kciuki. I nie martw się. Piotrek nie pozwoli, żeby Adrian cię obrażał- Powiedział i pokazał zaciśnięte dłonie. Dziewczyna uśmiechnęła się w podziękowaniu i ruszyła w kierunku Nowakowskiego i Adriana.
-Cześć- Przywitała się i spuściła głowę.
-No hej- Odparł Piotrek pogodnym głosem, ale nie zdecydował się na nic innego. Nie chciał jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji.
-Może część oficjalną sobie darujemy i pójdziemy porozmawiać, co? W końcu po to się tutaj spotkaliśmy, a nie po to, żeby wymieniać uprzejmości- Odezwał się Adrian i ruszył przed siebie. Ola spojrzała na Piotrka, który swoim spojrzeniem i ciepłym uśmiechem dodał jej otuchy.
Udali się do pobliskiej kawiarni i usiedli w najdalszym kącie, żeby nikt nie zwracał na nich uwagi. Złożyli zamówienie na kawę i do czasu, kiedy nie została ona podana siedzieli w zupełnej ciszy. Ciszy, która przeszkadzała każdemu. W końcu dziewczyna postanowiła zacząć tą trudną rozmowę.
-Adrian wiesz, że nie jestem typem dziewczyny, która każdego krzywdzi...
-Ale to zrobiłaś...
-Tak, wiem. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ja w przeciwieństwie do ciebie chcę to załatwić i nie wracać do tego- Syknęła przez zaciśnięte zęby, a Piotrek niezauważalnie dla nikogo ścisnął jej dłoń pod stołem. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.- Przepraszam cię za to, co zrobiłam, bo czuję się z tym naprawdę podle, ale nie sądziłam, że taka sytuacja może mieć miejsce. Wiem, że nawaliłam, bo być może niepotrzebnie rozpaliłam w tobie nadzieję na coś więcej mimo tego, że od samego początku naszej znajomości moje serce biło do innego mężczyzny- Spojrzała wymownie na Piotrka.- Jednak on miał dziewczynę, a ja wiedziałam, że nic nie mogę z tym zrobić. Tak samo jak ty byłam zdziwiona jego zachowaniem podczas sylwestra, bo wówczas myślałam, że nadal jest w związku. A następnego dnia...Po prostu stało się i wtedy dowiedziałam się, że jest wolny. Cieszyłam się z tego powodu bardzo, ale to bardzo, bo wreszcie pojawiła się szansa, że mogę z nim być. Jednocześnie raniłam ciebie...I z tego powodu czuję do siebie obrzydzenie. Wiesz...W święta rozmawiałam z rodzicami o tej całej, pokręconej sytuacji i powiedzieli mi, żebym kierowała się sercem, żebym nie dawała ci nadziei na coś więcej, skoro nie jestem pewna swoich uczuć. Jednak, poszłam z tobą na sylwestra. Może nie powinnam tego robić...Powtórzę się. Nie chciałam cię krzywdzić, ale nieudolnie to zrobiłam. Możesz mnie wyzywać, możesz nawet nie przyjąć moich przeprosin i już nigdy więcej się do mnie nie odezwać. Zrozumiem to. Jednak cieszę się, że zdobyłam się na tą rozmowę, bo mówię to szczerze. Nie kłamię. I jeszcze raz przepraszam cię za wszystko. Za to, że musiałeś przeze mnie cierpieć. I za to, że sprawiłam ci taki ból. Przepraszam- Zakończyła szeptem. Odruchowo wtuliła się w ramię Nowakowskiego, żeby ukryć łzy. Objął ją delikatnie, żeby, choć trochę ją uspokoić.
-Ja również cię przepraszam, stary- Podał mu dłoń.- Za wszystkie nieprzyjemności, które musiałeś znosić. Mam nadzieję, że teraz będzie tak jak dawniej...
-Jasne, nie ma sprawy- Powiedział bez przekonania.- Przeprosiny przyjęte. Dziękuję za szczerość, to w ludziach cenię sobie najbardziej. A teraz już sobie pójdę. Cześć- Pożegnał się i wyszedł z kawiarni.
-Jakoś nie sprawiał wrażenia, że te przeprosiny coś dla niego znaczyły. A może się mylę- Po kilku minutach od wyjścia Gontariu odezwała się Ola.- Jak myślisz?
-Nie wiem, kochanie. Pozostaje nam mieć nadzieję, że jest tak jak mówi- Pocałował dziewczynę w czoło i szczelnie zamknął w swoim uścisku.
Zbliżały się urodziny Mateusza. Monika chciała, by chłopak zapamiętał je na długo. Zastanawiała się, jaki prezent będzie najlepszy. Po licznych rozważaniach i towarzyszącym im wątpliwościach w końcu wpadła na pewien pomysł. Musiała tylko nawiązać współpracę z jego przyjacielem Piotrkiem. Chłopak nie miał nic przeciwko temu, by pomóc jej w realizacji planu. Tym bardziej, że sam będzie miał szansę wynieść z tego pewne korzyści. Dziewczyna starała się dopracować każdy szczegół. Już od sobotniego poranka, dnia 21 stycznia przygotowywała tort. Miała nadzieję, że będzie zdatny do spożycia, choć to w sumie tylko dodatek do „głównego dania”. Oczywiście już rano zadzwoniła do niego i złożyła mu życzenia, zaznaczając jednak, że na prezent musi trochę poczekać. Gdy tort był gotowy, spakowała do torby wszystkie inne potrzebne rzeczy, ponieważ za chwilę wraz z Olą miały udać się na mecze półfinałowe Pucharu Polski. Po kilku chwilach była już gotowa do wyjścia. Przyjaciółka, znając plan na dzisiejszy wieczór, na widok licznych pakunków wybuchnęła śmiechem.
-No, co? Nie śmiej się ze mnie.- Oburzyła się blondynka.- Przecież wiesz, że się starałam.
-Tak, wiem i jestem pewna, że Mateusz to doceni...- Zawiesiła głos.- W odpowiedni sposób.
-Już ty tu nic nie insynuuj.- Wytknęła jej Monika, ale uśmiech na jej twarzy mówił coś całkiem innego.
W końcu dziewczyny wyszły z mieszkania i udały się pieszo na halę. Gdy już dotarły na miejsce, Monika poszła jeszcze zostawić w bezpieczne miejsce swoje rzeczy. Ponadto na korytarzu spotkała Piotrka, który przekazał jej klucze do mieszkania, mówiąc przy tym:
-No to udanej zabawy.- Podkreślił znacząco.- Myślę, że Mateusz będzie zachwycony.
-Taką mam nadzieję, ale...- Zamilkła na chwilę.- Twój ton głosu mi się nie podoba. Skąd wiesz, czy nie planuję z nim na przykład pograć w warcaby?- Spytała się.
-A jest jakaś erotyczna wersja warcabów?- Odparł, puszczając do niej oko.
Dziewczyna przybrała minę niewiniątka.
-No wiesz...O takie rzeczy mnie podejrzewać. Weź, już lepiej idź. Tylko ani słowa Mateuszowi.- Zastrzegła groźnym głosem.
-Tak jest - Zasalutował, a Monika posłała mu litościwe spojrzenie.
-No i dzięki za pomoc.- Uśmiechnęła się.
-Nie ma sprawy.- Odpowiedział beztrosko. Po tych słowach pożegnali się. Chłopak udał się do szatni, a dziewczyna na halę.
Mecz Resovii ze Skrą zakończył się porażką tej pierwszej drużyny. Kibice zebrani na Podpromiu byli niepocieszeni, podobnie jak siatkarze. Monika tym razem nie miała czasu, by przeprowadzić wywiady, gdyż musiała jak najszybciej udać się do mieszkania Mateusza i przygotować wszystko. Wymknęła się z hali i szybkim krokiem poszła w kierunku właściwego bloku. Oczywiście po drodze musiała wywrócić się na śliskiej nawierzchni, bo przecież nie byłaby sobą. Na szczęście dotarła na miejsce bez większych obrażeń. Czuła podekscytowanie na myśl o tym, co za kilka chwil będzie się tu dziać. Póki, co postawiła tort na stole, a sama poszła się przebrać w bardziej skąpe ubranie. Gdy już nałożyła na siebie odpowiedni na tę okazję strój, dla lepszego efektu rozpuściła włosy i założyła wysokie szpilki. Miała na sobie króciutki, atłasowy szlafrok, którego jak się spodziewała, niedługo się pozbędzie przy wydatnej pomocy Mateusza. Teraz już tylko czekała na moment, gdy przybędzie Mateusz. Po upływie kilkunastu minut usłyszała chrzęst zamka. Odetchnęła głęboko i ustawiła się przy drzwiach pokoju. Najpierw wystawiła swoją nogę i lekko zachrypniętym, niskim głosem powiedziała:
-No to jak? Przyjdziesz rozpakować swój prezent?
-Eeeee...Może później.- Usłyszała. Zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewała, więc wynurzyła się z pokoju i zapytała się:
-Na pewno nie teraz?- Głos ugrzązł jej w gardle. Razem z chłopakiem stało dwoje ludzi w średnim wieku. Dziewczyna podejrzewała, że to są jego rodzice. Kobieta patrzyła na nią ze zgorszeniem, natomiast mężczyzna starał się ukryć uśmiech, a Mateusz...Mateusz typowo dla siebie zwijał się ze śmiechu. Spojrzał na Monikę przepraszającym wzrokiem, ale dalej nie przestawał się śmiać. Dziewczyna była oburzona jego zachowaniem i zawstydzona tym, co się wydarzyło.
-To ja się pójdę przebrać.- Wybąkała i szybko schowała się w pokoju. Chłopak natomiast w końcu się uspokoił i zwrócił się do rodziców:
-No to może usiądźcie w kuchni, a ja pójdę do Moniki.
Rodzice zgodzili się na to rozwiązanie i weszli do wskazanego pomieszczenia, natomiast Mateusz przemknął do swojej sypialni. Cichutko otworzył drzwi. Jego ukochana nie była w najlepszym stanie. Ubierała właśnie bluzkę, na jej twarzy malowała się wściekłość, a po policzkach spływały łzy. Chłopak podszedł do niej i ją przytulił.
-Mógłbyś mnie zostawić?- Burknęła.
-No przepraszam za moją reakcję.- Wyszeptał jej do ucha.- Uwierz mi, że gdyby nie rodzice, to rozpakowałbym ten prezent bardzo chętnie.- Powiedział zniżonym tonem głosu, aż dziewczynę przeszły ciarki po plecach.
-A, więc to jednak rodzice?- Zadała retoryczne pytanie z rozpaczą w głosie.- I co oni sobie teraz o mnie pomyślą?- Dziewczyna była podłamana.
-Nic złego. Nie jestem przecież małym dzieckiem, tylko dorosłym mężczyzną. Muszą brać pod uwagę, że mogę mieć swoje życie intymne i to chyba żaden grzech.- Tłumaczył jej cierpliwie.
-No niby tak, ale... Na pewno nie zrobiłam na nich dobrego wrażenia, oj nie!- Monika nadal się zamartwiała.
-No to chodź teraz ze mną do nich i pokaż, jaką wspaniałą dziewczyną jesteś.- Poprosił.
-Ok.- Zgodziła się.- W kuchni jest tort, który upiekłam. Może tym odkupię trochę swoje winy.
-Żadne winy! To oni są winni, że przyjechali bez zawiadomienia i tym samym odebrali mi mój prezent urodzinowy.- Powiedział z miną zbuntowanego dziecka.
-Może kiedyś jeszcze ci to wynagrodzę.- Odparła z uśmiechem.
-Liczę na to.
Obydwoje wyszli z sypialni. Mateusz objął Monikę w pasie, aby poczuła się bezpieczniejsza. Następnie przedstawił ją swoim rodzicom:
-Mamo, tato to Monika, moja dziewczyna.
Blondynka nieśmiało skinęła głową i powiedziała:
-Miło mi państwa poznać.
-Nam również Monisiu.- Odpowiedział uśmiechnięty tata Mateusza.
Jego mama nie zareagowała tak entuzjastycznie. Wydawała się wręcz dość sceptyczna.
-Taaak...Nam również.- Powtórzyła za mężem.
-To Mateusz może zdmuchniesz świeczki z tortu?- Zaproponowała Monika.
-No nie wiem...Tak ich już dużo...Ale dla ciebie wszystko.- Odparł z szerokim uśmiechem.
Monika zapalała świeczki, ale ojciec jej chłopaka, widząc jak trzęsą się jej dłonie, przejął to zadanie. Gdy już każda z nich była zapalona, przystąpili do uroczystej części.
-No to pomyśl sobie życzenie.- Przypomniała mu blondynka, trzymając w rękach ciasto.
Rzucił na nią spojrzenie pełne miłości i powiedział:
-Już pomyślałem. - Po czym za jednym zdmuchnięciem zgasił wszystkie płomyki.
Następnie wszyscy obecni odśpiewali mu „Sto lat“. Monika pokroiła tort i podała każdemu. Przez chwilę jedli w milczeniu, ale później mama Mateusza przerwała krępującą ciszę.
-Pyszny ten tort.- Stwierdziła milszym niż wcześniej głosem.
-Dziękuję.- Odpowiedziała Monika.
Potem już jakoś poszło. Rozmowa się rozkręciła, dziewczyna znalazła mnóstwo wspólnych tematów z mamą jej lubego, która powoli zmieniała swoje początkowo negatywne nastawienie do dziewczyny. Nie mówiąc o tacie chłopaka, który był Moniką zachwycony. Rodzice zdecydowali się po pewnym czasie na powrót do domu.
Zaprosili dziewczynę wraz z Mateuszem do siebie, a jego tata na obchodne rzucił:
-No to teraz możesz w spokoju rozpakować ten swój prezent.
Żona zganiła go wzrokiem, ale później sama dodała:
-No to bawcie się dobrze.
-Będziemy. - Zapewnił Mateusz.
****
Witamy ;*
To już 16 rozdział? :D Normalnie jesteśmy z siebie dumne! ^^ Najważniejsze jest to, że pomysłów na następne nie brakuje, a to bardzo cieszy ;) Tak nawiązując do mojej informacji na'siatkarskim' :D
Możecie sobie same dopowiedzieć, czy Mateusz z Moniką dobrze się bawili, bo my same nie wiemy :D Także wybór należy do Was ;))
Pozdrawiamy ;*
No chyba nikt więcej już nie przyszedł do nich prawda? Biedna Monia. Dobrze, że udało jej się dowieść swojej sympatyczności :) mogło być nieciekawie...
OdpowiedzUsuńAdrian chyba jeszcze tego wszystkiego nie strawił, ale mam nadzieję, że nie będzie komplikować, aż tak :)
Prezent idealny :D
Pozdrawiam
Hahaha xD reakcja Mateusza wcale mnie nie dziwi, wyobrażam sobie minę mamy Mikiego ^^ Już chyba od początku było wiadomo, dlaczego jego ojciec jest tak pozytywnie nastawiony do Moni? :D xD
OdpowiedzUsuńA co do Olki.. Kurde, Adi jakoś chyba ich nie przekonał. Ale mam nadzieję, że między Cichym i Olą wszystko będzie ok.
Buziaki ;**
Hahaha ! To się Monice niespodzianka dla Mateusza nie udała ! Myślałam, że padnę., Nie ma , to jak niespodziewana wizyta ( przyszłych ? ) teściów :D W sumie nie dziwię się zachowania Mateusza, bo ja bym chyba tarzała się po podłodze ze śmiechu i przy okazji się poplakała, bo to na serio musiało być komiczne. Monika, musiała na serio czuć się głupio i co jej się dziwić, Ona tak gustowanie (zapakowana xd ) a tu taka niespodzianka, ale jestem pewna, że sobie odbili xD
OdpowiedzUsuńDobrze, że Pi, Ola i Adrian sobie wszystko wyjaśnili. Rozumiem żal Adriana, ale myślę, że za jakiś czas zrozumie, że Ola nie byłaby przy nim szczęśliwa :)
Jakby mnie rodzice mojego chłopaka naszli na takiej akcji to wyskoczyłabym oknem...bez spadochronu!!!!
OdpowiedzUsuńJa jak Mateusza, ryłam ze śmiechu z sytuacji przy rodzicach i aluzji Miki Seniora, biedna Monika, aż się jej ręce trzęsły, ale jak dostała zaproszenie do ich domu to źle nie jest:D
OdpowiedzUsuńCo do Adriana, nie podoba mi się jego zachowanie, ja wiem Olka nie była fair, ale z drugiej strony też nic mu nie obiecywała, coś tak czuję we włosach, że Gontariu da o sobie jeszcze znać!
Ha, ci rodzice to zawsze wiedzą, który moment wybrać, żeby namieszać możliwie jak najbardziej;D Ale na szczęście Mateusz wiedział z jakiej strony podejść to tej sytuacji i trzeb powiedzieć, że wybrnął z niej w iście mistrzowskim stylu. Bardzo mądrze pomyślał, że nie jest już przecież małym dzieckiem i nie ma co oszukiwać rodziców, którzy z drugiej strony też głupi nie są i wiedzą, na czym świat stoi;)
OdpowiedzUsuńŻe Adrian entuzjazmem podczas rozmowy nie pałał, rozumiem, bo też nie było się z czego cieszyć. Ma prawo być zły, ale teraz Olka i Piotrek nie muszą już walczyć z wyrzutami sumienia,bo zrobili wszystko, co się tylko zrobić dało. Czasu przecież nie cofną i to był chyba jedyny sposób na rozwiązanie tej sytuacji z klasą.
Pozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
[mwiniarski]
Hahahahahahaha xD To pierwsze spotkanie z jego rodzicami, całkiem udane, jak widzę xD
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieję, że Adrianowi te przeprosiny naprawdę coś dały, że nie będzie próbował nic mieszać, czy coś...
No dziewczyny! Do następnego! :*