Przebudziła
się nagle i spojrzała na zegarek. Z jej ust wyrwał się jęk.
Miała dziś egzamin, pierwotnie budzik nastawiła na 7:00, by
spokojnie się zebrać i przed dziesiątą zjawić się na miejscu.
Tymczasem upiorny alarm najwidoczniej odmówił posłuszeństwa, a
teraz było kilkanaście minut po dziewiątej. Pech chciał, że Ola
akurat nie musiała dziś wstawać wcześniej, więc grzecznie sobie
spała i nie było możliwości, by obudziła blondynkę. Dziewczyna
w popłochu zerwała się z łóżka i zaczęła ubierać rzeczy,
które miała pod ręką. Pędem wpadła do łazienki, by umyć twarz
i zęby oraz uczesać sterczące we wszystkie strony włosy. Gdy
dokonała tych niezbędnych czynności, chwyciła torebkę i włożyła
do niej tusz oraz puder, w razie gdyby w autobusie była w stanie
choć trochę się pomalować, bo teraz zdecydowanie nie miała na to
czasu. Z notatek zrezygnowała, bo na pewno nie zdąży już nic
powtórzyć. Wsunęła balerinki na nogi i wybiegła z mieszkania.
Nie zastanawiała się nawet, jak okropnie wygląda i jak mało
stosownie ubrała się na ten egzamin. Dżinsy i jasna bluzka, której
zdecydowaną zaletą było to, że nie musiała jej prasować to
raczej niezbyt odpowiedni strój. Całe szczęście czekał ją
pisemny test, więc jeśli na niego zdąży, nikt raczej nie odejmie
jej punktów za wrażenia artystyczne. Gdy wyszła na zewnątrz,
stwierdziła, że dżinsy były zdecydowanie złym pomysłem na taki
upał. Cóż, pomęczy się, trudno. Musiała jeszcze pokonać schody
w dół, by zejść na chodnik, ale zrobiła to tak niezdarnie, że
zjechała po nich.
-Kurwa!
No ja pierdolę. - Wyrwało jej się z ust. Miała ochotę rozpłakać
się, ale czas jej na to nie pozwalał
-O!
Cześć Monika! - Usłyszała czyjś głos. No tak, jeszcze teraz
ktoś znajomy musi widzieć ją, jak siedzi obolała na chodniku.
Po
chwili właściciel głosu stał nad nią, uśmiechając się i
wyciągając w jej kierunku dłoń. Okazało się, że to siatkarz
Młodej Ligi. Czasem zdarzało jej się wpadać na ich mecze. Dawid,
bo tak miał na imię, sprawiał wrażenie sympatycznego chłopaka.
Dodatkowo nie mogła nie zauważyć, że wizualnie także prezentował
się całkiem w porządku. Może nawet bardziej niż w porządku, ale
ona w obecnym stanie szaleńczego zakochania raczej nie zwracała
szczegolnej uwagi na aparycję innych mężczyzn.
-Nic
Ci się nie stało? - Zapytał z troską, gdy obolała z pomocą jego
ręki, podnosiła się z ziemi.
-Jestem
w jednym kawałku, więc chyba nie. Wybacz, ale muszę już iść, bo
zaspałam na egzamin. - Powiedziała przepraszającym tonem.
-To
dlatego stwierdziłaś, że będzie szybciej, jak polecisz.
-Zażartował.
-Dokładnie!
- Potwierdziła. - Ale coś nie wyszło, więc muszę gnać na
autobus, modląc się, by jakimś cudem zdążyć.
-Mam
lepszy pomysł, a właściwie samochód na parkingu w pobliżu.
Podwiozę Cię. - Zaoferował swoją pomoc.
-Nie,
nie trzeba. Pewnie sam się spieszysz. - Odmówiła, choć jego
propozycja była kusząca.
-No
co Ty, nie wygłupiaj się. - Chwycił ją za rękę i pociągnął
za sobą. - Gdybym miał coś ważnego, na przykład swój egzamin,
to bym nie proponował.
-Ok,
dziękuję bardzo w takim razie. - Nie było konieczności, by dalej
trzymał ją za rękę, więc wyswobodzili się z uścisku.
Faktycznie, samochód stał niedaleko i po chwili już w nim
zasiedli. Powiedziała mu, gdzie muszą dotrzeć. Szatyn ruszył
niemal z piskiem opon, a Monika stwierdziła, że to jest dobry
moment, by się umalować. Dawid zerknął na nią i zaczął się
śmiać:
-Co
by się nie działo, makijaż musi być. - Stwierdził. - Ale bez
niego też słodko wyglądałaś. - Skomplementował ją, a blondynka
modliła się w duchu, by nie nabrać rumieńców.
-Eeee...
dziękuję. Ale nie wiem, czy wszyscy inni też by tak sądzili.
-Jestem
pewien, że tak. - Posłał jej kolejny uśmiech. - Ale żeby nie
było, nie podrywam Cię. Nie chcę oberwać od Mateusza. - Oznajmił,
patrząc się uważnie na drogę.
-Eee
tam, nie dowie się. - Puściła do niego oczko. - No dobra, to był
żart. - Roześmiała się.
Chłopak
przybrał zasmucony wyraz twarzy.
-Och
szkoda, już się zastanawiałem, gdzie Cię wywieźć.
-Ej
bez takich! -Napomknęła go, kierując w jego stronę oburzone
spojrzenie.
-Ja
też czasem żartuję. - Wyszczerzył zęby. - No i jesteśmy na
miejscu.
-Och,
faktycznie. To jeszcze raz dziękuję i lecę. - Pożegnała się.
-Byleby
nie tak jak ze schodów. Powodzenia! - Rzucił za biegnącą
dziewczyną, która w pośpiechu jeszcze zdążyła mu pomachać i po
chwili zniknęła w drzwiach budynku uniwersyteckiego.
"Fajna
ta Monika" pomyślał sobie, uśmiechając się na wspomnienie
blondynki z rozwichrzonymi włosami.
Ola
nie mogła uwierzyć w to, co dzieje się wokół niej. To wszystko
było takie nierealne, nieprawdziwe. Nie chciała dopuścić do
siebie tej myśli, że już niedługo Piotrek ożeni się ze swoją
byłą. Nawet nie zadzwonił, nie poprosił o spotkanie, nie
wyjaśnił, co skłoniło go do podjęcia takiej, a nie innej
decyzji. Szatynka była załamana i nie wiedziała, co o tym
wszystkim myśleć.
-Ola!
Ola!- Zatrzymała się w pół drogi, gdy usłyszała znajomy głos.
-Adrian?
Cześć- Powiedziała.
-Co
się stało? Dlaczego jesteś taka smutna?
-Nie
udawaj, że nie wiesz...- Jęknęła.- Piotrek bierze ślub z Olką.
Nie wiem, czym sobie zasłużyłam. Może tym, że tak podle cię
potraktowałam.- Oznajmiła.
-Daj
spokój...- Głos zaczął mu się łamać, gdyż zdał sobie sprawę,
że dziewczyna cierpi przez niego.- Dasz się namówić na kawę? Do
mnie?
-Jasne,
co mi szkodzi...- Odpowiedziała zrezygnowana.
Gdy
dotarli do mieszkania, Adrian od razu powędrował do kuchni.
Szatynka rozgościła się w małym, aczkolwiek przyjemnym salonie.
Nim się zorientowała Gontariu postawił na stoliku dwa gorące
kubki.
Przez
dłuższą chwilę nie odzywali się do siebie. Adrian pluł sobie w
brodę za całą intrygę. Owszem chciał być z Olą, ale nie takim
kosztem. Zdał sobie sprawę z tego, że ona nigdy go nie pokocha, bo
cały czas w sercu będzie miała Piotrka...
-Powiedz
mi, czy jestem aż tak wredna, że wszyscy ode mnie uciekają?
-Hej...Daj
spokój. I nie myśl tak- Lekko objął ją ramieniem.- Nowakowski
musi być debilem skoro tego nie dostrzega...
-Po
prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego jednego dnia mówi mi, że mnie
kocha, a drugiego wyskakuje z taką wiadomością...
-Bo
jest głupi, zrozum to. Ubzdurał sobie, że to mnie kochasz, że
jestem dla ciebie ważniejszy i...- Urwał, gdy zrozumiał, że
powiedział o parę słów za dużo.
-A
skąd ty wiesz o co nam poszło?- Przyjrzała mu się uważnie.
-Ola,
ja...- Zaczął się jąkać.
-Nie,
Adrian proszę cię! To nie mogła być twoja sprawka!
-Ja
i Ola...
-DOŚĆ!
MAM TEGO WSZYSTKIEGO DOSYĆ! JAK MOGŁEŚ? TO ZEMSTA?
-Nie,
daj mi to wszystko na spokojnie wytłumaczyć...
-Żegnaj,
Adrian- Warknęła i wyszła z mieszkania głośno trzaskając
drzwiami.
„Co
życie jeszcze dla mnie szykuje?”
Nadszedł dzień ślubu cywilnego Piotrka
i Oli. Szatynka od rana była podłamana i nie zamierzała wychodzić
z ciepłego łóżka. Nie przejawiała ochoty do rozmów. Wolałaby
spędzić ten dzień samotnie i dobić się jeszcze bardziej
wszystkimi wspomnieniami. Jednak Monika miała, co do tego inne
plany.
-Ola!-
Krzyknęła i wparowała do pokoju przyjaciółki bez pukania.
-Czego?-
Warknęła, ale napotykając wzrok blondynki, zrobiła przepraszającą
minę.- Wybacz- Jęknęła.
-Masz
zamiar spędzić cały dzień w łóżku? Daj spokój!
-A,
co mam innego do roboty? Ty spotkasz się z Matim, do Adriana się
nie odzywam, bo to wredna i parszywa gnida...I do Piotrka też nie
pójdę, bo wiesz...Bierze dziś ślub ze swoją byłą- Zaśmiała
się ironicznie i przez łzy.
-Pokaż
mu, co stracił! Wyjdź z tego cholernego łóżka, ubierz się,
umaluj i idź pod ten Urząd! Zobaczymy, co wtedy zrobi...
-Monika...To
bez sensu, wiesz o tym.
-Nie
dowiesz się, dopóki nie sprawdzisz! Działaj!
Posłuchała rady przyjaciółki i w tym
momencie stała z boku obserwując swojego ukochanego. Blondynka
stała obok niego, uśmiechając się promiennie. Olę zdziwił fakt,
że w ceremonii nie biorą udziału ich rodzice, tylko sami
świadkowie. Powoli zaczynała się wycofywać, bo nie chciała
patrzeć na Nowakowskiego, który będzie składał przysięgę
małżeńską innej kobiecie. Spojrzała na niego po raz ostatni. W
tej samej chwili Piotrek odwrócił się przez ramię i dostrzegł
ją. Szatynka stanęła w bezruchu, czekając na dalszy rozwój
wydarzeń.
-Ola...-
Szepnął.
Zdezorientowana
przyszła panna młoda podążyła za jego wzrokiem.
-Piotrek,
daj spokój- Warknęła.- Pewnie przyszła tutaj, żeby błagać cię
o powrót...Jesteś taka żałosna- Tym razem zwróciła się do
swojej rywalki.
-Nie
mniej żałosna od ciebie, która wykorzystuje przyjaciół do swoich
podłych intryg- Powiedziała Ola, mierząc blondynkę nieprzyjemnym
spojrzeniem.
-O
czym ona mówi?
-Nie
mam pojęcia, skarbie...Czy możemy powrócić do składania
przysięgi?
-Nie,
dopóki nie dowiem się, o co chodzi.
-Chcesz
wiedzieć? Proszę bardzo- Szatynka w skrócie opowiedziała
Piotrkowi całą historię, nie powstrzymując łez. Gdy skończyła,
czekała na jego reakcję.
-Byłem
takim idiotą...- Jęknął.- Dałem się wciągnąć w jakieś słabe
i marne intrygi. W jednej chwili mogłem stracić miłość swojego
życia tylko dlatego, że dałem się omamić...Żadnego ślubu nie
będzie- Oznajmił.
-ALE
PIOTREEEEEEEEK! TAK NIE MOŻNA!
Blondyn
nie słuchał już żali Oli. W jednej chwili pociągnął swoją
szatynkę za rękę i razem opuścili budynek Urzędu Stanu
Cywilnego.
-Piotrek, dlaczego to zrobiłeś?-
Spytała szatynka wychodząc spod prysznica.- Jak mogłeś?
-Byłem
na ciebie wściekły- Wyjaśnił spuszczając głowę w dół.-
Dlatego, że tak ciągle gadałaś o Adrianie. Myślałem, że on
jednak coś dla ciebie znaczy...
-Głupoty
gadasz...Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie...
-A
ja ciebie...
-Naprawdę
myślisz, że mnie kochasz? Czy kochając jedną osobą jesteś w
stanie brać ślub cywilny ze swoją byłą? O jakiej miłości
mówisz?
-Nie
myślałem racjonalnie! Przemawiała mną złość i gniew i nic
więcej. Olka nic dla mnie nie znaczy!
-Gdybym
się nie pojawiła to wziąłbyś z nią ślub!
-Ale
nie wziąłem! Tylko ty się liczysz, naprawdę...- Delikatnie
chwycił jej dłonie w swoje.- Uwierz mi...
-Nie
wiem, co mam o tym myśleć.
-Nie
myśl, dajmy się ponieść...
-Myślisz,
że seks to wszystko załatwi? Ot tak? Myślisz, że po tym wszystko
wróci do normy?
-Nie
wiem, ale możemy się przekonać- Szepnął muskając ustami jej
usta. Przez ostatni miesiąc brakowało mu Oli. Brakowało mu jej
obecności, śmiechu, oczu, dotyku, pocałunków...W czasie jednej
nocy chciał to wszystko naprawić, pragnął zagłuszyć wyrzuty
sumienia. Bał się, że może stracić szatynkę, a tego by nie
zniósł. Kiedy całował namiętnie jej wargi wiedział, że jest w
odpowiednim miejscu z odpowiednią kobietą. Nie miał pojęcia,
dlaczego chciał ożenić się ze swoją byłą. Nie myślał wtedy
racjonalnie. Po prostu chciał dopiec Oli nie wiedząc, że jego była
i Adrian uknuli to wszystko chcąc zniszczyć ich związek.
-Piootrek...-
Usłyszał wyraźny i głośny jęk szatynki, kiedy jego dłoń
powędrowała pod ręcznik, którym była owinięta. Pieścił jej
ciało chcąc doprowadzić dziewczynę do stanu absolutnej ekstazy.
Ola całkowicie mu się oddała, pozwoliła mu na wszystko. Tęskniła
za jego subtelnymi dłońmi, ponętnymi ustami, za nim całym.
Odwrócił ją tak , że obydwoje widzieli swoje odbicie w lustrze.
Chłopak całował szyję dziewczyny zaciekle walcząc z supełkiem.-
Dalej, bądź taki brutalny...Uwielbiam cię takiego...- Wymruczała.
Blondyn jednym, stanowczym ruchem sprawił, że niebieski ręcznik
spadł na kafelki. Odwrócił ją ku sobie, aby mieć łatwiejszą
drogę do całowania jej całej. Począwszy od ust, a skończywszy na
udach. Doskonale czuł, że była na skraju wytrzymania, ale jeszcze
jakiś czas chciał się z nią podroczyć. Chciał, żeby
zapamiętała tą noc na długo. Nie mogła powstrzymać swoich
donośnych jęków i krzyków, kiedy język i dłonie chłopaka
przesuwały się raz w górę, raz w dół. Jej ciało szalało. Nie
potrafiła się opanować. Z jednej strony pragnęła już, teraz,
natychmiast poczuć go w sobie, a z drugiej chciała, aby ta chwila
trwała jak najdłużej. Ręce szatynki powędrowały w dół, aby
pozbyć ukochanego spodni. Mocno szarpnęła za klamrę paska, szybko
odpięła guzik, błyskawicznie rozsunęła zamek...Uśmiechnęła
się cwaniacko widząc jego błogą minę. Przyparł ją do ściany
napierając na nią całym ciałem. Całował jej usta bojąc się,
że już nigdy tego nie zrobi. Ola gwałtownie zerwała z niego
koszulkę. Prujący się materiał nie zrobił na nich najmniejszego
wrażenia. Teraz to ona pieściła ciało Piotrka, ustami dotykała
jego ust, nosa, brody, szyi, a dłońmi wędrowała w dół. Poczuła
podniecenie, kiedy usłyszała jego głośny jęk. Zdecydowanym
ruchem pozbawiła go bokserek. Swoje krzyki tłumili w swoich ustach
całując się zachłannie. Dziewczyna zarzuciła nogi na jego
biodra, a on bez zastanowienia mocnym ruchem znalazł się w niej.
Przyjemna fala gorąca zalała ich, już spocone ciała. Bardzo
szybko odnaleźli swój rytm. Rytm, do którego tylko oni mieli
wstęp. Rytm, który doskonale znały ich serca. Szatynka
przyciągnęła go bliżej siebie zanurzając dłonie w blond włosach
chłopaka. Dla swojego bezpieczeństwa ciaśniej oplotła go nogami w
pasie. Czuła, że za chwilę cała eksploduje. Nowakowski opuścił
łazienkę przenosząc się do pokoju, w którym już nie raz
oddawali się sobie nawzajem. Obydwoje jak na zawołanie rzucili się
na łóżko nie przerywając swoich pieszczot. Piotrek cały czas
poruszał się w niej zdecydowanie oraz gwałtownie. Nie chcieli tego
kończyć. Chcieli, żeby to zbliżenie trwało jak najdłużej.
Szatynka wiedziała, że Piotrek wkłada w to wszystkie siły,
dlatego zamienili się miejscami. Teraz to ona była górą,
dyktowała tempo, doprowadzała go do szaleństwa swoimi ruchami i
namiętnymi pocałunkami. Nie obchodziło ich to, że ściany mają
uszy. Głośno jęczeli wyrażając to jak dobrze im jest razem w tej
chwili. Dziewczyna opadła na jego tors nie przestając. Dynamiczne
ruchy nie ustawały pod względem częstotliwości ani siły. Zaczęli
szczytować w tym samym momencie, jednak on nie opuszczał ciała
Oli. Wręcz przeciwnie, chciał w nim pozostać jak najdłużej.
Sprawił, że to on ponownie znalazł się na górze. Poruszał się
w niej cały czas, raz szybciej, raz wolniej. Pragnął tego, aby ją
uszczęśliwić. A doskonale wiedział, że w tym momencie jest
szczęśliwa. Wyrażała to lekkim uśmiechem i pomrukiwaniem.
Szatynka przejechała dłonią po jego karku chcąc w odpowiedni
sposób zakończyć tą chwilę.- Dziękuję- Wyszeptała.
-To
ja dziękuję tobie i jeszcze raz cię przepraszam...
-Cii...-
Przyłożyła palec do jego ust.- Nic nie mów. Dobranoc- Pocałowała
go ostatni raz. Przytulił ją najmocniej jak tylko potrafił. W
podświadomości czuł, że poważna rozmowa nadejdzie dopiero jutro,
kiedy emocje opadną. Jednak nie chciał się tym teraz przejmować.
Teraz najważniejsza jest Ola. Jest i zawsze będzie...
Mateusz zakończył zgrupowanie w Spale,
Monika zdała wszystkie egzaminy, więc obydwoje mogli udać się na
wypoczynek. Najpierw zamierzali pojechać na kilka dni do rodziców
chłopaka, a potem udać się na wycieczkę do Hiszpanii. Było już
ustalone, że Mateusz przeniesie się do Gdańska. Oczywiście
obydwoje smucili się trochę z powodu rozłąki, ale dziewczyna
zdawała sobie sprawę, że tak będzie dla niego najlepiej. Sama
chciałaby widzieć go częściej na boisku, więc gorąco popierała
pomysł przenosin do Gdańska. Oczywiście, nie będą się już
widywać codziennie, ale każdą przeszkodę da się pokonać. Są
autobusy, pociągi, a nawet samoloty. Jakoś dadzą sobie radę.
Wiedziała przecież, z kim się wiąże. To będzie trochę taka
próba dla ich związku, ale wierzyła, że przejdą ją pomyślnie.
Wkrótce
pojechali w rodzinne strony Mateusza. Rodzice chłopaka przywitali
ich wylewnie. Jego mama przygotowała dla nich pyszny obiad, bo jak
stwierdziła, pewnie obydwoje nie dojadają. W domu chłopaka
panowała bardzo przyjemna, rodzinna atmosfera, więc dziewczyna
niemal od razu poczuła się jak u siebie. Cieszyła się, że
rodzice Mateusza, mimo jej "falstartu" najwidoczniej ją
polubili.
Po
posiłku chłopak zabrał ją na spacer po "swoich miejscach".
Włóczyli się leśnymi ścieżkami, przytulając się do siebie.
-I
jak Ci się tu podoba?- Zapytał chłopak.
-Jest
cudownie.- Odpowiedziała z pełną szczerością Monika.- Zresztą
sam wiesz, że lubię górzyste tereny.- Uśmiechnęła się. -
Mogłabym tu kiedyś zamieszkać.
-W
lesie?- Zapytał ze śmiertelną powagą. Dopiero, gdy dziewczyna
trzepnęła go w głowę, roześmiał się.
-Niekoniecznie,
głuptasie. Myślałam o bardziej cywilizowanym miejscu.
-Ale
w sumie w lesie byłoby tak hm... dziko.- Rozmarzył się, nie bacząc
na oburzone spojrzenie Moniki.- Kiedyś tutaj zamieszkamy, obiecuję.
Nawet mogę pokazać Ci miejsce, które sobie upatrzyłem. Może
Tobie również się spodoba.
Chwycił
ją za rękę i pobiegli z górki. Po chwili dotarli do uroczej
polany przy żwirowej drodze.
-To
tu.- Oznajmił z miną dumnego, młodego odkrywcy.
-Rzeczywiście,
ślicznie jest. Jak najbardziej akceptuję to miejsce. - Posłała mu
ciepłe spojrzenie. Chłopak stanął z tyłu i objął ją w pasie.
-Zobaczysz,
tutaj będzie stał nasz dom.- Wyszeptał.- Po ogrodzie będą
biegały nasze dzieci, podobne do mamusi oczywiście.
-Nie,
do tatusia.- Zanegowała jego wizję.- Nie chcę, żeby miały do
mnie pretensje o swój wygląd.- Odwróciła się twarzą do niego,
puszczając mu oczko, po czym, by nie dać mu możliwości
zaprotestowania, wbiła się w jego wargi swoimi ustami.
Gdy
skończyli się całować, dziewczyna wyznała:
-Wiesz,
troszkę mi smutno, jak sobie pomyślę, że będzie nas dzielić
ponad 600 kilometrów. Ale przetrwamy, prawda? Proszę powiedz, że
nam się uda. - Powiedziała błagającym tonem głosu.
-Oczywiście,
że tak. - Uśmiechnął się. - Odległość to tylko cyfra. A to,
co najważniejsze, jest w nas. Jeśli tego nie zabraknie, to nic nam
nie przeszkodzi. - Ucałował ją czule w czoło na potwierdzenie
swoich słów.
-Tobie
wierzę jak mało komu. - Roześmiała się. - No to prowadź dalej.
- Złapała go za rękę, a on zgodnie z jej prośbą wyznaczał
trasę ich wędrówki.
Ostatni wieczór w domu rodzinnym
chłopaka Monika spędzała samotnie. Mateusz miał spotkanie "po
latach" z przyjaciółmi. Większość z nich poznała na
ognisku i odniosła wrażenie, że niestety nie zaakceptowali jej w
pełni. Oczywiście starali się być mili, ale czuła, że zachowują
dystans. Zresztą była dziewczyna szatyna też zjawiła się na tym
ognisku. Podobno zerwała z chłopakiem. Blondynka przeczuwała
podskórnie, że o to chodziło znajomym Mateusza. Może chcieli,
żeby ta dwójka znów była razem... A niechęć wynikała z tego,
że ona im w tym przeszkadzała. To były tylko domysły, w które
nie chciała się bawić. Musiała jednak przyznać, że poczuła się
nieswojo, gdy jedna z dziewczyn powiedziała, że "urządzają
wspominkowy wieczór dla swoich ludzi", patrząc wymownie na
obcy element, czyli na nią.
Mateusz
mimo wszystko przekonywał ją, żeby z nim poszła, ale ona uważała,
że nie powinna mieszać się w to grono, skoro oni sami tego nie
chcą. Szatyn stwierdził więc, że on też nie pójdzie, ale
wypchnęła go siłą. Nie może ograniczać jego kontaktów z
bliskimi mu osobami. Nie zakochała się w nich od pierwszego
wejrzenia ani oni w niej, ale trudno... nie wszystko może układać
się idealnie.
Było
jej trochę przykro. Miała nadzieję, że jakoś wkupi się w ich
łaski. Nie udało się. Ale przecież to nie z nimi się związała.
Każdy związek ma jakieś rysy. Kto powiedział, że wszystko musi
być idealnie gładkie?
****
Witamy ;*
I ponownie przepraszamy za tak długą przerwę! W ramach rekompensaty macie mega długi rozdział ;) Mamy nadzieję, że tak odkupimy swoje winy :D
Choć to, że rozdział pojawił się dopiero teraz jest moją winą (Ola), ponieważ całkowicie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Monika swoją część napisała już dużo wcześniej, dlatego ja bardzo Was przepraszam ;)
Wiadoma scena została napisana w lutym :D
I jak myślicie...To koniec, czy początek problemów? ^^
Pozdrawiamy ;*
To jest właśnie ten problem ze związkami, że przyjaciele naszych sympatii nie zawsze nam przypadają do gustu, chociaż praktycznie taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo podobno otaczamy się ludźmi podobnymi do nas.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żeby nie skreślali jej tak od razu, bo wtedy nic nie zdziała. A takie uprzedzenia też są nie fair, bo oni jej jeszcze w ogóle nie znają.
Pozdrawiam.
[kignaczak]
Piotrek, czyli jednak miałeś rozum!
OdpowiedzUsuńGóra złota dla Moniki, która wykurzyła Olę z łóżka i mieszkania. Poszła i wzięła co swoje :D Faceci to jednak o małym rozumku są. Pit dałby się zawlec przed ołtarz i usidlić przez oszustwo. Adrian na szczęście nie okazał się zbyt dobrym wspólnikiem do zemsty.
Szacun dla Olki za przełamanie się względem bliskości.
Pozdrawiam
Hej :D za Twoją pracę nominuję Cię do Liebster Award :) Szczegóły u mnie http://bojestescalymmoimzyciem.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie :) pozdrawiam ;D