Szatynka
robiła zdjęcia trenującym zawodnikom. Od rana nie najlepiej się
czuła i chciała jak najszybciej wrócić do domu. Cały czas
martwiła się tym, że była dziewczyna Piotrka nie zazna spokoju,
dopóki czegoś między nimi nie zepsuje. Nie mogła odgonić od
siebie tych myśli, mimo wielokrotnych zapewnień Piotrka, że
wszystko będzie dobrze. Kiedy godzinę później trening dobiegł
końca odetchnęła z ulgą i zapakowała swój sprzęt do torby.
Postanowiła jednak zaczekać na blondyna przed halą, ale próbę
wyjścia uniemożliwił jej Adrian.
-Hej-
Rzucił drwiąco.
Po
jego tonie poznała, że to nie będzie miła rozmowa.
-Cześć-
Odpowiedziała ostrożnie.- Co tam u ciebie?
-Nie
przywitałem się, żeby wymienić się grzecznościami...Wiesz,
zrozumiałem coś...
-A
można wiedzieć, co?
-Mimo
tego, że przyjąłem wasze przeprosiny to nadal mam do ciebie wielki
żal. Nie do Piotrka, a właśnie do ciebie.
-Myślałam,
że wyjaśniliśmy sobie wszystko.
-On
nie wiedział, że pogrywasz z nami jednocześnie...Nadal uważam, że
jesteś wszystkiemu winna. Zachowałaś się wtedy jak prawdziwa
suka...
Łzy
wypełniły jej oczy, ale w porę zacisnęła powieki, żeby nie
rozpłakać się przy nim. Nie chciała dać mu satysfakcji.
-Tylko
tyle pragnąłeś mi powiedzieć? Jeśli tak, to żegnam- Wysyczała
i opuściła halę nie czekając na swojego chłopaka.
Mateusz właśnie powrócił z treningu.
Niemal od progu zaczął zrzucać z siebie ubrania, by jak
najszybciej wziąć prysznic. Postanowił, że swoje porozrzucane
odzienie pozbiera później, by przypadkiem Monika nie potknęła się
o którąś z części jego garderoby, gdy już wróci do domu. Po
chwili znalazł się pod gorącym strumieniem wody. Tego mu było
trzeba po ciężkim treningu. Jak to zwykle przy okazji kąpieli,
podśpiewywał sobie wesoło. Po kilku minutach poprzez szum wody
zdołał usłyszeć dzwonek do drzwi. Zdecydowanie nie na rękę było
mu teraz wychodzić spod prysznica, ale cóż innego mógł zrobić.
Otarł pobieżnie swoje ciało ręcznikiem, który następnie
zawiązał w pasie i podążył do wejścia. Pech chciał, że
poślizgnął się w przedpokoju. Z jego ust popłynęło siarczyste
przekleństwo. Podniósł się szybko z podłogi, gdyż dzwonek nadal
uparcie dawał o sobie znać. Uchylił drzwi, jednocześnie starając
się ukryć za nimi swoje półnagie ciało. Zobaczył dwójkę mocno
zdezorientowanych ludzi w średnim wieku. Po chwilowej konsternacji
kobieta zapytała:
-Czy
tu mieszka Monika?
-Eee...
tak.- Mateusz zaczął domyślać się, że prawdopodobnie to rodzice
jego dziewczyny.
-A
czy zastaliśmy ją?
-Nie,
aktualnie jej nie ma, ale powinna niedługo wrócić. Może chcą
państwo na nią zaczekać?- Zaproponował chłopak i otworzył
szerzej drzwi, zapominając o swoim skąpym odzieniu. Para była
chyba w sporym szoku.
-Nie,
nie, najwyżej przyjdziemy trochę później. Mamy jeszcze coś do
załatwienia.-Tym razem odezwał się mężczyzna.
-Hm...
OK, to przekażę Monice, że państwo byli. W gwoli ścisłości...
rodzice, tak?- Uśmiechnął się, ale można było zaobserwować u
niego nerwowość
-Tak.-
Odpowiedzieli równocześnie.- To w takim razie do widzenia.-
Pożegnała się mama jego ukochanej i obydwoje odeszli. Widział, że
zarówno ona, jak i tata byli, delikatnie mówiąc, zdziwieni. W
sumie to ich rozumiał. Obcy, niemal nagi facet w mieszkaniu ich
córki musiał być zastanawiającym widokiem. Pewnie chcieli się z
nią pogodzić, a teraz sytuacja się nieco skomplikowała. Niemniej
jednak miał nadzieję, że razem z Moniką wyjaśnią im później
całą sytuację.
Wczesnym popołudniem Monika
podążała do mieszkania po skończonych zajęciach. Gdy zbliżała
się do swojego bloku, dostrzegła idących znad przeciwka rodziców.
Ten widok mocno ją zdziwił, ale też ucieszył. Być może
nareszcie chcieli się z nią pogodzić. Przyspieszyła kroku,
uśmiechając się do nich. Mama odwzajemniła uśmiech, ale był on
nieco... wymuszony. To delikatnie ją zaniepokoiło, ale szybko
odrzuciła obawy.
-Cześć!-
Zawołała.- Co wy tutaj robicie?
-Przyjechaliśmy
Cię odwiedzić.- Odpowiedziała mama dziewczyna.- I to co
zobaczyłyśmy w twoim mieszkaniu, nie za bardzo nam się spodobało.-
Kobieta zmarszczyła brwi. Tata milczał, stojąc obok, ale też nie
miał szczególnie przyjaznego wyrazu twarzy.- Co w twoim mieszkaniu
robi półnagi chłopak? Myśleliśmy, że mieszkasz z Olą.-
Burknęła z wyrzutem.
-Bo
mieszkam! A chłopak, którego zastaliście w mieszkaniu, to...
kolega! Ma kłopoty mieszkaniowe, więc postanowiłyśmy mu pomóc
razem z Olą.- Wymyśliła naprędce wymówkę. Wiedziała, że to
nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, ale... bała się reakcji
rodziców na wieść o tym, że ma chłopaka i na dodatek z nim
mieszka.
-A
nie ma jakiś kolegów, u których mógłby zamieszkać?- Mama była
bardzo dociekliwa.
-Wiesz
jak to jest... Jak przyjdzie, co do czego, to nikt nie wyrywa się do
pomocy. A to naprawdę bardzo fajny chłopak.- Zapewniała
dziewczyna. - To co... może wejdziecie? -Zaproponowała.
Rodzice
wymienili się spojrzeniami. Dotąd milczący tata powiedział:
-No
tak, w końcu przyjechaliśmy w odwiedziny.
Ruszyli
do jej mieszkania. Monika nie wiedziała, co robić. Musiała
rozegrać to jakoś sprytnie, by rodzice nie domyślili się, że coś
ją łączy z Mateuszem. Na wszelki wypadek wysłała smsa do niego,
by nie czynił żadnych dwuznacznych gestów. Była pewna, że
rodzice wściekliby się, gdyby poznali prawdę, a nie chciała znowu
się z nimi pokłócić. Gdy już doszli na właściwe piętro,
Monika zaprosiła ich do środka. Mateusz siedział w kuchni
kompletnie ubrany. Na widok dziewczyny i jej rodziców uśmiechnął
się niepewnie.
-Witam
ponownie.- Powiedział.- Hej Monia!- Zwrócił się do blondynki. Nie
wiedział, co dokładnie miało znaczyć „nieczynienie dwuznacznych
gestów“, ale na wszelki wypadek wolał nie całować Moniki na
powitanie. Wstał z krzesła, by sprawić wrażenie dobrze
wychowanego po wcześniejszym falstarcie.
-To
jest właśnie mój kolega Mateusz, którego zresztą poznaliście
wcześniej.- Przedstawiła go swoim rodzicom dziewczyna.
-Taaaak...
miło państwa poznać.- Starał się ukryć zaskoczenie i oburzenie,
że Monika nie przyznała się, iż jest jej chłopakiem.
-Nam
również. Monika opowiadała, że masz problemy mieszkaniowe i
dlatego teraz pomieszkujesz z dziewczynami.- Zagaiła rozmowę mama
blondynki.
-Tak,
tak.- Odpowiedział szybko.- Ale już niedługo powinny się skończyć
i wtedy się wyprowadzę.- W głębi ducha był mocno poirytowany,
choć jego głos na to nie wskazywał. Monika potrafiła to wyczuć i
już jej było głupio, że wymyśliła taką beznadziejną wymówkę.
-To
ja teraz wyjdę. Mam coś do załatwienia. Zresztą nie chcę
przeszkadzać.- Mruknął i nie obdarzając dziewczyny ani jednym
spojrzeniem wyszedł z kuchni. Na koniec rzucił jeszcze jakieś „do
widzenia” i już go nie było. Monika przeklęła cicho w myślach.
Wszystko tak beznadziejnie wyszło i to jej wina. Miała ochotę się
rozpłakać.
-Chcecie
coś do picia? Kawy, herbaty?- Przypomniała sobie o obecności
rodziców i zaczęła czynić obowiązki gospodyni.
-Napiłbym
się kawy.- Poprosił tata.
-A
ja herbaty. Swoją drogą coś ten twój kolega był nie w humorze.-
Zauważyła mama.
-Może
miał zły dzień...- Wyraziła swoje przypuszczenie Monika, a w
myślach dodała- I jeśli nie uda się tego wyjaśnić, ja też będę
miała złe dni przez resztę życia...
Była
wkurzona na Adriana za jego szczeniackie zachowanie na dzisiejszym
treningu, dlatego wcześniej wyszła nie mogąc już dłużej tego
znieść. Zdenerwowana upuściła szklankę z wodą, gdy drzwi do
mieszkania się otworzyły.
-Cześć
słońce- Piotrek dał jej buziaka.- Czemu tak szybko wyszłaś?
-Adrian-
Ucięła krótko.
-Widziałem
jak z nim rozmawiałaś, ale nie chciałem się wcinać...O co
chodzi?
-Traktuje
mnie jak szmatę, obwinia o wszystko, a ja czuję się z tym podle i
źle...
-Nie
przejmuj się nim- Odgarnął jej włosy z czoła.- Może coś temu
zaradzimy?- Szepnął do ucha dziewczyny, a ona zadrżała.
-Co
masz na myśli?- Uniosła jedną brew ku górze.
-Jesteś
mądrą dziewczynką, powinnaś to wiedzieć- Mruknął szarpiąc za
klamrę paska Oli.
-Chyba
się domyślam- Ściągnęła z niego koszulkę dłońmi dotykając
ciała chłopaka. Zamruczał zadowolony doprowadzając do pocałunku.
Ręce Nowakowskiego w mgnieniu oka pozbyły się spodni dziewczyny.
Zaśmiał się cicho, kiedy ona miała z tym problem.
-Może
pomóc?- Mówiąc to przenosił usta na jej szyję i dekolt.
-Jakbyś
był tak uprzejmy- Wycedziła.
-Proszę
bardzo- Sekundę później zbędne odzienie leżało już na
podłodze, a on chwycił ją za pośladki sadzając na blacie.
-Tutaj?-
Wyszeptała błądząc ustami po szyi Piotrka.
-Tutaj
jeszcze nie było- Uśmiechnął się cwaniacko. Zamaszystym ruchem
chciał pozbyć się stanika, ale nie poradził sobie z tą próbą.
-Może
pomóc?- Powtórzyła pytanie patrząc wprost w jego oczy.
-Działaj-
Wychrypiał jednocześnie pozbawiając ją ostatniej części
bielizny.
Odpięła
stanik rzucając nim w chłopaka.
-Proszę-
Wyszczerzyła zęby w uśmiechu ściągając nogami jego bokserki.
Jęknęła
kiedy poczuła jego dłonie na całym ciele. Nie mogła się
powstrzymać, tak bardzo pragnęła, żeby to już się stało.
Wiedziała jednak, że będzie musiała poczekać. Zatamowała jęk w
ustach chłopaka wbijając dłonie w jego włosy. Przyciągnęła go
bliżej siebie.
-Tak
się bawimy?
-Nie
każ mi dłużej czekać- Wyjęczała czując, że jej ciało nie
wytrzyma dłużej jego tortur. Uśmiechnął się jedynie wędrując
dłońmi po piersiach i udach dziewczyny.- Pioootrek...!- Krzyknęła,
kiedy poczuła go w sobie.
-Tak?-
Spytał pogłębiając swoje ruchy.- Nic nie mów, delektujmy się tą
chwilą- Szepnął doprowadzając ją do kompletnego szaleństwa.
Nawet nie starał się jej uciszać, bo wiedział, że to nic nie da.
Ciaśniej oplotła go nogami w pasie, a on przyspieszał dalej.
Dziewczyna czuła, że wznosi się na wyżyny, ale pragnęła jeszcze
więcej. A on jakby czytał jej w myślach...- Przenosimy się
gdzieś? Stół? Łóżko? Krzesło, wanna?
-Nie!
Tutaj jest odpowiednio- Wymruczała.- Jeszcze...- Błagała.
-Jestem
gotów spełnić twoje życzenie- Powiedział wprowadzając słowo w
czyn.
Oddawali
się sobie nawzajem kochając się namiętnie na blacie kuchennym.
Mimo, że byli już spełnieni nie spuszczali z tempa. Tym zbliżeniem
chcieli sobie udowodnić, że nic, ani nikt nie jest w stanie ich
rozdzielić.- Widzisz, co dostałaś w zamian za swoje zmartwienie?
-Widzę
i czuję i w ogóle jestem w niebie- Oznajmiła krzycząc głośno,
gdy oboje zaczęli szczytować. - Nie kończ...
-Nie
mam zamiaru- Powiedział cały czas się w niej poruszając.- Do
końca jeszcze długa droga panno Aleksandro...
-Tak?
To świetnie- Wyraziła swą radość dziewczyna.
-No
ja myślę, że świetnie.
-Z
tobą nie może być inaczej Piotruś, oj nie...- Mówiła zaciskając
dłonie na jego plecach.- Mogłabym tak z tobą cały czas...
-Nic
nie stoi nam na przeszkodzie...Mamy całą noc...
Szatynka
przymknęła na chwilę powieki. Było jej tak dobrze. Wiedziała, że
znajduje się w odpowiednim miejscu z odpowiednim mężczyzną.
Kochała Piotrka całym sercem i nie zamierzała go nikomu oddawać.
Szczególnie jego byłej, która pojawiła się znienacka chcąc
zburzyć ich spokój. Piotrek wtulił twarz we włosy dziewczyny
zanurzając się w niej głębiej. Byli tak pochłonięci sobą, że
nie usłyszeli otwierających się drzwi.
-Cześć
Piotrek! Mateusz mi otworzył, bo go spotkałam i chciałam się
pożegnać!- Usłyszeli kobiecy głos.- O Boże!- Krzyknęła widząc
ich razem.
-Znów
nam przeszkodziłaś- Warknęła Ola.
Sytuacja
była niecodzienna, bo nie często widzi się takie zdarzenia.
Nowakowski opuścił ciało dziewczyny spoglądając w sufit. Nigdy
by nie przypuszczał, że ktoś kiedyś nakryje go w tak intymnej
sytuacji.- Mogłabyś się odwrócić!- Krzyknęła szatynka w stronę
blondynki. Nikt cię tu nie zapraszał- Jej złość sięgnęła
apogeum, gdy z wściekłością wpatrywała się w twarz swojej
rywalki. Dziewczyna posłusznie się wycofała, a oni zbierając
odzież udali się do sypialni.- Do kurwy nędzy!- Ola walnęła
rękoma o drzwi.
-Uspokój
się, kochanie...- Powiedział Nowakowski tuląc ją do siebie.
-Co
za szmata! Jakim prawem ona w ogóle tu weszła? No jakim?!
-Oluś...Zaraz
tam pójdziemy i wszystko wyjaśnimy...
-Nie
mam ochoty na nią patrzeć! Mam ochotę ją zdeptać za to, że
widziała nas w takiej sytuacji!
-Pokrzycz
sobie, wyładuj swoją złość, a ja pójdę z nią to załatwić.
Zaraz wracam do ciebie- Ucałował jej czoło, ubrał się i wyszedł
dowiedzieć się, po co wtargnęła tu jego była.
****
Witamy ;*
I przepraszamy za kolejną długą nieobecność, ale tak to już czasami jest, że nie ma się czasu, ani ochoty na nic :D Mamy nadzieję, że to już się nigdy więcej nie powtórzy ;)
I jak rozdział? Kłopoty się zaczynają...I możemy zdradzić, że będzie się tutaj działo, oj będzie! :D
Monika zaprasza na swoje własne opowiadanie o siatce ;) http://naszasamotnosc.blogspot.com/ ;))
I możemy dodać, że widziałyśmy się miesiąc temu na meczu i było mega <3 Mecz i atmosfera po nim opatrzona miłymi wydarzeniami ;))
I to chyba tyle od nas. Jeszcze raz bardzo przepraszamy ;*
Sovio, nasza kochana do boju! <3
Pozdrawiamy ;*
Także tego... Wszystko byłoby o wiele piękniejsze, gdyby Ola im nie wparowała. Bez pukania, bez proszenia, bez wstydu i godności!
OdpowiedzUsuńPiotrek uważaj na babę!
Hahahahaha Mateusz :D Mistrz witania rodziców ;p
Kurde, no z lekka kicha, jak się obrazi ;/ Przecież da się wszystko naprawić. Monia go następnym razem dowartościuje no :)
Pozdrawiam
To zdecydowanie był odcinek niezapowiedzianych i niespodziewanych odwiedzin. Mati raczej nie zapunktował u rodziców Moniki, a Ola też raczej jest daleka do przejścia nad tym spotkaniem do porządku dziennego.
OdpowiedzUsuńI w sumie nie ma się czemu dziwić, bo w obu przypadkach sytuacje były dalekie od doskonałości, chociaż tej drugiej naprawdę niewiele brakło;D
Pozdrawiam.
[meska-przyjazn]