sobota, 9 marca 2013

Rozdział 19.


 Szatynka robiła zdjęcia trenującym zawodnikom. Od rana nie najlepiej się czuła i chciała jak najszybciej wrócić do domu. Cały czas martwiła się tym, że była dziewczyna Piotrka nie zazna spokoju, dopóki czegoś między nimi nie zepsuje. Nie mogła odgonić od siebie tych myśli, mimo wielokrotnych zapewnień Piotrka, że wszystko będzie dobrze. Kiedy godzinę później trening dobiegł końca odetchnęła z ulgą i zapakowała swój sprzęt do torby. Postanowiła jednak zaczekać na blondyna przed halą, ale próbę wyjścia uniemożliwił jej Adrian.
-Hej- Rzucił drwiąco.
Po jego tonie poznała, że to nie będzie miła rozmowa.
-Cześć- Odpowiedziała ostrożnie.- Co tam u ciebie?
-Nie przywitałem się, żeby wymienić się grzecznościami...Wiesz, zrozumiałem coś...
-A można wiedzieć, co?
-Mimo tego, że przyjąłem wasze przeprosiny to nadal mam do ciebie wielki żal. Nie do Piotrka, a właśnie do ciebie.
-Myślałam, że wyjaśniliśmy sobie wszystko.
-On nie wiedział, że pogrywasz z nami jednocześnie...Nadal uważam, że jesteś wszystkiemu winna. Zachowałaś się wtedy jak prawdziwa suka...
Łzy wypełniły jej oczy, ale w porę zacisnęła powieki, żeby nie rozpłakać się przy nim. Nie chciała dać mu satysfakcji.
-Tylko tyle pragnąłeś mi powiedzieć? Jeśli tak, to żegnam- Wysyczała i opuściła halę nie czekając na swojego chłopaka.

 Mateusz właśnie powrócił z treningu. Niemal od progu zaczął zrzucać z siebie ubrania, by jak najszybciej wziąć prysznic. Postanowił, że swoje porozrzucane odzienie pozbiera później, by przypadkiem Monika nie potknęła się o którąś z części jego garderoby, gdy już wróci do domu. Po chwili znalazł się pod gorącym strumieniem wody. Tego mu było trzeba po ciężkim treningu. Jak to zwykle przy okazji kąpieli, podśpiewywał sobie wesoło. Po kilku minutach poprzez szum wody zdołał usłyszeć dzwonek do drzwi. Zdecydowanie nie na rękę było mu teraz wychodzić spod prysznica, ale cóż innego mógł zrobić. Otarł pobieżnie swoje ciało ręcznikiem, który następnie zawiązał w pasie i podążył do wejścia. Pech chciał, że poślizgnął się w przedpokoju. Z jego ust popłynęło siarczyste przekleństwo. Podniósł się szybko z podłogi, gdyż dzwonek nadal uparcie dawał o sobie znać. Uchylił drzwi, jednocześnie starając się ukryć za nimi swoje półnagie ciało. Zobaczył dwójkę mocno zdezorientowanych ludzi w średnim wieku. Po chwilowej konsternacji kobieta zapytała:
-Czy tu mieszka Monika?
-Eee... tak.- Mateusz zaczął domyślać się, że prawdopodobnie to rodzice jego dziewczyny.
-A czy zastaliśmy ją?
-Nie, aktualnie jej nie ma, ale powinna niedługo wrócić. Może chcą państwo na nią zaczekać?- Zaproponował chłopak i otworzył szerzej drzwi, zapominając o swoim skąpym odzieniu. Para była chyba w sporym szoku.
-Nie, nie, najwyżej przyjdziemy trochę później. Mamy jeszcze coś do załatwienia.-Tym razem odezwał się mężczyzna.
-Hm... OK, to przekażę Monice, że państwo byli. W gwoli ścisłości... rodzice, tak?- Uśmiechnął się, ale można było zaobserwować u niego nerwowość
-Tak.- Odpowiedzieli równocześnie.- To w takim razie do widzenia.- Pożegnała się mama jego ukochanej i obydwoje odeszli. Widział, że zarówno ona, jak i tata byli, delikatnie mówiąc, zdziwieni. W sumie to ich rozumiał. Obcy, niemal nagi facet w mieszkaniu ich córki musiał być zastanawiającym widokiem. Pewnie chcieli się z nią pogodzić, a teraz sytuacja się nieco skomplikowała. Niemniej jednak miał nadzieję, że razem z Moniką wyjaśnią im później całą sytuację.

 Wczesnym popołudniem Monika podążała do mieszkania po skończonych zajęciach. Gdy zbliżała się do swojego bloku, dostrzegła idących znad przeciwka rodziców. Ten widok mocno ją zdziwił, ale też ucieszył. Być może nareszcie chcieli się z nią pogodzić. Przyspieszyła kroku, uśmiechając się do nich. Mama odwzajemniła uśmiech, ale był on nieco... wymuszony. To delikatnie ją zaniepokoiło, ale szybko odrzuciła obawy.
-Cześć!- Zawołała.- Co wy tutaj robicie?
-Przyjechaliśmy Cię odwiedzić.- Odpowiedziała mama dziewczyna.- I to co zobaczyłyśmy w twoim mieszkaniu, nie za bardzo nam się spodobało.- Kobieta zmarszczyła brwi. Tata milczał, stojąc obok, ale też nie miał szczególnie przyjaznego wyrazu twarzy.- Co w twoim mieszkaniu robi półnagi chłopak? Myśleliśmy, że mieszkasz z Olą.- Burknęła z wyrzutem.
-Bo mieszkam! A chłopak, którego zastaliście w mieszkaniu, to... kolega! Ma kłopoty mieszkaniowe, więc postanowiłyśmy mu pomóc razem z Olą.- Wymyśliła naprędce wymówkę. Wiedziała, że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, ale... bała się reakcji rodziców na wieść o tym, że ma chłopaka i na dodatek z nim mieszka.
-A nie ma jakiś kolegów, u których mógłby zamieszkać?- Mama była bardzo dociekliwa.
-Wiesz jak to jest... Jak przyjdzie, co do czego, to nikt nie wyrywa się do pomocy. A to naprawdę bardzo fajny chłopak.- Zapewniała dziewczyna. - To co... może wejdziecie? -Zaproponowała.
Rodzice wymienili się spojrzeniami. Dotąd milczący tata powiedział:
-No tak, w końcu przyjechaliśmy w odwiedziny.
Ruszyli do jej mieszkania. Monika nie wiedziała, co robić. Musiała rozegrać to jakoś sprytnie, by rodzice nie domyślili się, że coś ją łączy z Mateuszem. Na wszelki wypadek wysłała smsa do niego, by nie czynił żadnych dwuznacznych gestów. Była pewna, że rodzice wściekliby się, gdyby poznali prawdę, a nie chciała znowu się z nimi pokłócić. Gdy już doszli na właściwe piętro, Monika zaprosiła ich do środka. Mateusz siedział w kuchni kompletnie ubrany. Na widok dziewczyny i jej rodziców uśmiechnął się niepewnie.
-Witam ponownie.- Powiedział.- Hej Monia!- Zwrócił się do blondynki. Nie wiedział, co dokładnie miało znaczyć „nieczynienie dwuznacznych gestów“, ale na wszelki wypadek wolał nie całować Moniki na powitanie. Wstał z krzesła, by sprawić wrażenie dobrze wychowanego po wcześniejszym falstarcie.
-To jest właśnie mój kolega Mateusz, którego zresztą poznaliście wcześniej.- Przedstawiła go swoim rodzicom dziewczyna.
-Taaaak... miło państwa poznać.- Starał się ukryć zaskoczenie i oburzenie, że Monika nie przyznała się, iż jest jej chłopakiem.
-Nam również. Monika opowiadała, że masz problemy mieszkaniowe i dlatego teraz pomieszkujesz z dziewczynami.- Zagaiła rozmowę mama blondynki.
-Tak, tak.- Odpowiedział szybko.- Ale już niedługo powinny się skończyć i wtedy się wyprowadzę.- W głębi ducha był mocno poirytowany, choć jego głos na to nie wskazywał. Monika potrafiła to wyczuć i już jej było głupio, że wymyśliła taką beznadziejną wymówkę.
-To ja teraz wyjdę. Mam coś do załatwienia. Zresztą nie chcę przeszkadzać.- Mruknął i nie obdarzając dziewczyny ani jednym spojrzeniem wyszedł z kuchni. Na koniec rzucił jeszcze jakieś „do widzenia” i już go nie było. Monika przeklęła cicho w myślach. Wszystko tak beznadziejnie wyszło i to jej wina. Miała ochotę się rozpłakać.
-Chcecie coś do picia? Kawy, herbaty?- Przypomniała sobie o obecności rodziców i zaczęła czynić obowiązki gospodyni.
-Napiłbym się kawy.- Poprosił tata.
-A ja herbaty. Swoją drogą coś ten twój kolega był nie w humorze.- Zauważyła mama.
-Może miał zły dzień...- Wyraziła swoje przypuszczenie Monika, a w myślach dodała- I jeśli nie uda się tego wyjaśnić, ja też będę miała złe dni przez resztę życia...

 Była wkurzona na Adriana za jego szczeniackie zachowanie na dzisiejszym treningu, dlatego wcześniej wyszła nie mogąc już dłużej tego znieść. Zdenerwowana upuściła szklankę z wodą, gdy drzwi do mieszkania się otworzyły.
-Cześć słońce- Piotrek dał jej buziaka.- Czemu tak szybko wyszłaś?
-Adrian- Ucięła krótko.
-Widziałem jak z nim rozmawiałaś, ale nie chciałem się wcinać...O co chodzi?
-Traktuje mnie jak szmatę, obwinia o wszystko, a ja czuję się z tym podle i źle...
-Nie przejmuj się nim- Odgarnął jej włosy z czoła.- Może coś temu zaradzimy?- Szepnął do ucha dziewczyny, a ona zadrżała.
-Co masz na myśli?- Uniosła jedną brew ku górze.
-Jesteś mądrą dziewczynką, powinnaś to wiedzieć- Mruknął szarpiąc za klamrę paska Oli.
-Chyba się domyślam- Ściągnęła z niego koszulkę dłońmi dotykając ciała chłopaka. Zamruczał zadowolony doprowadzając do pocałunku. Ręce Nowakowskiego w mgnieniu oka pozbyły się spodni dziewczyny. Zaśmiał się cicho, kiedy ona miała z tym problem.
-Może pomóc?- Mówiąc to przenosił usta na jej szyję i dekolt.
-Jakbyś był tak uprzejmy- Wycedziła.
-Proszę bardzo- Sekundę później zbędne odzienie leżało już na podłodze, a on chwycił ją za pośladki sadzając na blacie.
-Tutaj?- Wyszeptała błądząc ustami po szyi Piotrka.
-Tutaj jeszcze nie było- Uśmiechnął się cwaniacko. Zamaszystym ruchem chciał pozbyć się stanika, ale nie poradził sobie z tą próbą.
-Może pomóc?- Powtórzyła pytanie patrząc wprost w jego oczy.
-Działaj- Wychrypiał jednocześnie pozbawiając ją ostatniej części bielizny.
Odpięła stanik rzucając nim w chłopaka.
-Proszę- Wyszczerzyła zęby w uśmiechu ściągając nogami jego bokserki.
Jęknęła kiedy poczuła jego dłonie na całym ciele. Nie mogła się powstrzymać, tak bardzo pragnęła, żeby to już się stało. Wiedziała jednak, że będzie musiała poczekać. Zatamowała jęk w ustach chłopaka wbijając dłonie w jego włosy. Przyciągnęła go bliżej siebie.
-Tak się bawimy?
-Nie każ mi dłużej czekać- Wyjęczała czując, że jej ciało nie wytrzyma dłużej jego tortur. Uśmiechnął się jedynie wędrując dłońmi po piersiach i udach dziewczyny.- Pioootrek...!- Krzyknęła, kiedy poczuła go w sobie.
-Tak?- Spytał pogłębiając swoje ruchy.- Nic nie mów, delektujmy się tą chwilą- Szepnął doprowadzając ją do kompletnego szaleństwa. Nawet nie starał się jej uciszać, bo wiedział, że to nic nie da. Ciaśniej oplotła go nogami w pasie, a on przyspieszał dalej. Dziewczyna czuła, że wznosi się na wyżyny, ale pragnęła jeszcze więcej. A on jakby czytał jej w myślach...- Przenosimy się gdzieś? Stół? Łóżko? Krzesło, wanna?
-Nie! Tutaj jest odpowiednio- Wymruczała.- Jeszcze...- Błagała.
-Jestem gotów spełnić twoje życzenie- Powiedział wprowadzając słowo w czyn.
Oddawali się sobie nawzajem kochając się namiętnie na blacie kuchennym. Mimo, że byli już spełnieni nie spuszczali z tempa. Tym zbliżeniem chcieli sobie udowodnić, że nic, ani nikt nie jest w stanie ich rozdzielić.- Widzisz, co dostałaś w zamian za swoje zmartwienie?
-Widzę i czuję i w ogóle jestem w niebie- Oznajmiła krzycząc głośno, gdy oboje zaczęli szczytować. - Nie kończ...
-Nie mam zamiaru- Powiedział cały czas się w niej poruszając.- Do końca jeszcze długa droga panno Aleksandro...
-Tak? To świetnie- Wyraziła swą radość dziewczyna.
-No ja myślę, że świetnie.
-Z tobą nie może być inaczej Piotruś, oj nie...- Mówiła zaciskając dłonie na jego plecach.- Mogłabym tak z tobą cały czas...
-Nic nie stoi nam na przeszkodzie...Mamy całą noc...
Szatynka przymknęła na chwilę powieki. Było jej tak dobrze. Wiedziała, że znajduje się w odpowiednim miejscu z odpowiednim mężczyzną. Kochała Piotrka całym sercem i nie zamierzała go nikomu oddawać. Szczególnie jego byłej, która pojawiła się znienacka chcąc zburzyć ich spokój. Piotrek wtulił twarz we włosy dziewczyny zanurzając się w niej głębiej. Byli tak pochłonięci sobą, że nie usłyszeli otwierających się drzwi.
-Cześć Piotrek! Mateusz mi otworzył, bo go spotkałam i chciałam się pożegnać!- Usłyszeli kobiecy głos.- O Boże!- Krzyknęła widząc ich razem.
-Znów nam przeszkodziłaś- Warknęła Ola.
Sytuacja była niecodzienna, bo nie często widzi się takie zdarzenia. Nowakowski opuścił ciało dziewczyny spoglądając w sufit. Nigdy by nie przypuszczał, że ktoś kiedyś nakryje go w tak intymnej sytuacji.- Mogłabyś się odwrócić!- Krzyknęła szatynka w stronę blondynki. Nikt cię tu nie zapraszał- Jej złość sięgnęła apogeum, gdy z wściekłością wpatrywała się w twarz swojej rywalki. Dziewczyna posłusznie się wycofała, a oni zbierając odzież udali się do sypialni.- Do kurwy nędzy!- Ola walnęła rękoma o drzwi.
-Uspokój się, kochanie...- Powiedział Nowakowski tuląc ją do siebie.
-Co za szmata! Jakim prawem ona w ogóle tu weszła? No jakim?!
-Oluś...Zaraz tam pójdziemy i wszystko wyjaśnimy...
-Nie mam ochoty na nią patrzeć! Mam ochotę ją zdeptać za to, że widziała nas w takiej sytuacji!
-Pokrzycz sobie, wyładuj swoją złość, a ja pójdę z nią to załatwić. Zaraz wracam do ciebie- Ucałował jej czoło, ubrał się i wyszedł dowiedzieć się, po co wtargnęła tu jego była. 



****

Witamy ;*

I przepraszamy za kolejną długą nieobecność, ale tak to już czasami jest, że nie ma się czasu, ani ochoty na nic :D Mamy nadzieję, że to już się nigdy więcej nie powtórzy ;) 

I jak rozdział? Kłopoty się zaczynają...I możemy zdradzić, że będzie się tutaj działo, oj będzie! :D

Monika zaprasza na swoje własne opowiadanie o siatce ;) http://naszasamotnosc.blogspot.com/ ;))

I możemy dodać, że widziałyśmy się miesiąc temu na meczu i było mega <3 Mecz i atmosfera po nim opatrzona miłymi wydarzeniami ;))

I to chyba tyle od nas. Jeszcze raz bardzo przepraszamy ;*

Sovio, nasza kochana do boju! <3

Pozdrawiamy ;* 

2 komentarze:

  1. Także tego... Wszystko byłoby o wiele piękniejsze, gdyby Ola im nie wparowała. Bez pukania, bez proszenia, bez wstydu i godności!
    Piotrek uważaj na babę!
    Hahahahaha Mateusz :D Mistrz witania rodziców ;p
    Kurde, no z lekka kicha, jak się obrazi ;/ Przecież da się wszystko naprawić. Monia go następnym razem dowartościuje no :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To zdecydowanie był odcinek niezapowiedzianych i niespodziewanych odwiedzin. Mati raczej nie zapunktował u rodziców Moniki, a Ola też raczej jest daleka do przejścia nad tym spotkaniem do porządku dziennego.
    I w sumie nie ma się czemu dziwić, bo w obu przypadkach sytuacje były dalekie od doskonałości, chociaż tej drugiej naprawdę niewiele brakło;D
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń